Witamy w mieście śmierci, gdzie zdarzyć może się wszystko.
Dołącz do nas.
Jednak zanim to zrobisz zapoznaj się z Instrukcjami.
Zapraszamy!
Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 2wgf3x5
Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 27y1t7q
Miłej zabawy życzy Administracja.
Witamy w mieście śmierci, gdzie zdarzyć może się wszystko.
Dołącz do nas.
Jednak zanim to zrobisz zapoznaj się z Instrukcjami.
Zapraszamy!
Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 2wgf3x5
Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 27y1t7q
Miłej zabawy życzy Administracja.
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksGalleryLatest imagesRejestracjaZaloguj

 

 Apartament Beyrole - Sky Tower

Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
AutorWiadomość
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeNie Wrz 05, 2010 7:05 pm

Cały czas oparta o pianino przyglądała się więc z jakim zapamiętaniem Cillian muska palcami poszczególnych, łączących się w jedną całość klawiszy. Jego palce przesuwały się po klawiaturze w sposób jakby nigdy nie robiły niczego innego, choć z pewnością tak nie wyglądały. W światku muzycznym mówi się, że człowiek zasiadający przed owym instrumentem dłonie powinien mieć zadbane, elastyczne i delikatne.. a trzeciej z tych cech dłonie przyjaciela z pewnością nie posiadały. Nie raz władały przecież różnymi narzędziami, nieraz ciężkimi, były wielokrotnie ranione i pozdzierane, a jednak nadawały melodii magię i zdecydowanie wiedziały jak to robić. Chłopak był całkowicie oddany grze, co było widoczne gołym okiem nawet dla wymęczonej przez mężczyzn dziewczyny, pod którą nogi wprost uginały się ze zmęczenia. Przespała kilka godzin - to fakt, ale z pewnością nie na tyle dużo, aby pozwoliły jej funkcjonować przez resztę dnia, a mimo wszystko płynąca ze strun muzyka w pewien sposób dodawała sił i pozwalała oddalić się od szarej rzeczywistości. Jak jednak niemal wszystko w życiu Ivory - i ta przyjemność niedługo się skończyła, a po niej zostało jedynie wspomnienie, którym także przez słowa Cilliana nie mogła się nacieszyć. One bowiem wypełniły w tym momencie myśli brunetki, a ta westchnęła krótko w kolejnym akompaniamencie burczenia brzucha. Kiszki grały jej marsza już od dłuższego czasu i choć chciała spałaszować coś w domu barmana, ten miał w lodówce tylko kilka przeterminowanych produktów. Wesołe życie studenta, który dorabia w barze.. Może dla niego było wygodne, ale Ivory z pewnością potrzebowała czegoś innego. Na ten przykład, było to zajmujące jedną z półek w lodówce risotto.
Gdy z ust przyjaciela padły pierwsze słowa o zakazie dotykania instrumentu, dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. Pochodziła z porządnej, nieco staroświeckiej rodziny, która uznawała, że potomstwo musi umieć grać na fortepianie. Stąd też do domu państwa Manes przychodziła nauczycielka gry i wpajała wiedzę do główki dziecka, które kompletnie nie było tym zainteresowane. Z grą nie radziła sobie najlepiej i przez ową kobietę zdążyła bardzo zniechęcić się do instrumentu, toteż Cillian nie miał się czym martwić. Poza tym, jedyne co pamiętała było jednoręczne wykonanie "Wlazł kotek na płotek" z czego doprawdy nie była dumna i nie miała zamiaru nikomu prezentować. Nawet sobie. Problem mógł wystąpić jedynie przy sprowadzanych do apartamentu kochasiach, ale tych będzie umiała poskromić i trzymać z dala od instrumentu. W końcu na Cillianie zależało jej bardziej niż na nich wszystkich, a dodatkowo widziała, jak bardzo oddany jest grze. I przytaknęła głową pewnie tylko ze względu na to.
- Chociaż Ty mnie nie wkurwiaj - mruknęła, naiwnie wierząc w niemożliwe, gdy tylko skończył swój wywód na temat wybranki serca Fabiego. Wszystko, co miało miejsce wczorajszego wieczora i nocy, a dodatkowo wracanie w cholernym zimnie, wkurwiało ją tak bardzo, że czuła zbliżającą się granicę swoich zszarganych nerwów. Powinna się zamknąć na klucz w pokoju i spędzić trochę czasu sam na sam ze sobą, choć i to mogło stać się denerwujące. Rozwiązanie problemu widziała więc tylko w zjedzeniu czegoś i wzięciu gorącej kąpieli, którą zaproponował Cillian. Trzeba było zrobić coś w kierunku sprawienia sobie lepszego samopoczucia, jeśli nie można było zrestartować złego humoru, aby wyczerpywał się od momentu, kiedy jest całkiem zasilony. Takie coś byłoby bardzo przydatne w życiu mojej, cholernie nerwowej, bohaterki.
- Chodź. Opowiesz mi co się działo - mruknęła. Musiała wiedzieć co też przegapiła, nie spędzając nocy w swoim przytulnym apartamencie, a więc bez skrupułów złapała chłopaka za nadgarstek i pociągnęła go w stronę łazienki. Jej plan był prosty.. podczas gdy dziewczyna będzie brała gorącą kąpiel, Cillian usiądzie na podłodze obok niej i jak na spowiedzi zwierzy się z wczorajszych podbojów. Oczywiście domyślała się, że w planie nastąpią pewne komplikacje, aczkolwiek na razie nie przejmowała się nimi, póki nie musiała stawić im czoła.
Chwilę później oboje znaleźli się w łazience, a dziewczyna zablokowała spływ wody i odkręciła kurki, dolewając sobie płynu do kąpieli. Sprawdziła wodę i oparła mokrą, nadal lodowatą dłoń, na klatce piersiowej chłopaka, a dzięki wysokim butom dosięgnęła jego ust, na których złożyła krótki pocałunek. Zmarszczyła czoło i przesunęła językiem po swoich wargach, unosząc zaraz w górę ich kącik.
- U mnie nie było buziaka na pożegnanie - zamarudziła, przypominając sobie, jak Fabi odwiózł ją do rynku, ale tylko wzruszyła ramionami. Przy okazji szybko odpisała na smsa Esme, która już niedługo mogła ją zabić za to, że tak długi czas się nie spotykają. Zrzuciła z siebie buty, za nimi poleciała także koszulka i spódniczka, a niczym nie wzruszona, ani nie skrępowana brunetka świeciła teraz przed chłopakiem swoim nagim, zmarzniętym tyłkiem, czekając aż wanna choć trochę napełni się wodą.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeNie Wrz 05, 2010 8:30 pm

Co z tego, że dłonie miał szorstkie od pracy i nawykłe do trzymania broni? Posiadał przy tym zwinne palce złodzieja i pianisty, a przy tym miękkie, nieco starte od gry opuszki. Pianina dotykał z delikatnością, z jaką dotyka się zwykle kobiety, a jednocześnie z pewną mocą i energią. Zdecydowana większość znanych mu osób znaczyła dla niego znacznie mniej niż to cholerne pianino. Gdyby przyjrzeć się temu bliżej, zdecydowana większość znanych mu osób nie znaczyła dla niego absolutnie nic. I wcale nie starał się, by ten stan rzeczy zmienić. Zmarszczywszy brwi, przyglądał jej się w milczeniu, by upewnić się, że pod jego nieobecność przypilnuje jego własności, przy czym zaskoczyło go nawet nieco, że bez słowa protestu przytaknęła mu, nie próbując jak zwykle przedyskutować tej kwestii. Tym lepiej, bo nie planował odpuścić. Kiedy zaś usłyszał jej słowa, uśmiechnął się tylko chłodno, orientując się od razu, że nie wszystko poszło ostatniej nocy po jej myśli. Najwyraźniej skończyła się jej dobra passa.
– Ależ chętnie dowiem się, jak sobie z nim poradziłaś. Albo nie poradziłaś – mruknął kąśliwie, świdrując ją uważnym spojrzeniem. Nie byłby sobą, gdyby jej odpuścił. Poza tym zżerała go ciekawość, co też mogło pójść nie tak, że nad ranem wróciła do domu wściekła i zupełnie przemarznięta. Nie mógł przecież przepuścić takiej wspaniałej okazji, by trochę pomęczyć ją jadowitymi docinkami. Szczególnie że on uważał swój wieczór za bardzo udany.
Pozwolił jej zaciągnąć się w stronę łazienki, acz nie wydawał się nadmiernie zadowolony faktem, że kobieta zapragnęła nagle wiedzieć wszystko o jego wczorajszej nocy. Właściwie nie miał pojęcia, o czym tu opowiadać. W końcu sama wiedziała pewnie doskonale, co się działo, skoro zabronił jej wrócić do własnego mieszkania. Jakie szczegóły chciała więc poznać? Przewrócił oczami, jako że nie należał do osób szczególnie wylewnych, przynajmniej w większości sytuacji. Mimo wszystko musiał jednak pochwalić jej się swoimi osiągnięciami, których z pewnością już się domyślała, zwłaszcza że ostatnim razem pochopnie zasugerowała, że sobie z Paige nie radzi. Oczywiście bardzo niesłusznie, jak się okazuje.
– Pieprzyliśmy się. Kilkakrotnie. Była zadowolona – opowiedział w dużym skrócie, właściwie uznając temat za wyczerpany. Zamknął za nimi drzwi łazienki, przyglądając się jak Ivory napuszcza wody do wanny. Gdy podeszła do niego i ułożyła mokrą dłoń na jego klatce piersiowej, by chwilę potem unieść lekko głowę w celu sięgnięcia jego ust, dotknął jej podbródka i przyłożył kciuk do jej pełnych warg, udaremniając jej tę próbę. Pokręcił przecząco głową.
– Spędziłaś noc z tamtym facetem, a teraz całujesz mnie w usta. – Spojrzał na nią parą stalowych ślepi, dając jej do zrozumienia, że wcale mu się to nie podoba. Zaraz potem przesunął językiem po wewnętrznej stronie swojego policzka, co dało wrażenie wypełnionych czymś ust, by za pomocą tego dość wulgarnego gestu wykonać prześmiewczą symulację pieszczoty oralnej. Rzecz jasna nie mógł mieć pojęcia, co wyprawiała ostatniej nocy, acz sam fakt, że całowała innego faceta, a teraz przymierzała się, by w ten sam sposób postąpić z nim, zwyczajnie mu nie odpowiadał.
Przyglądał się w milczeniu, jak dziewczyna zrzuca z siebie kolejne części ubrania, przy czym w pewnym momencie zwyczajnie zajął wzrok czymś innym, nie chcąc przekonywać się, jak wiele potrzeba mu do powtórzenia błędu sprzed kilkunastu dni. Nie był skrępowany, czegoś podobnego nie odczuwał bowiem nigdy, acz zwyczajnie nie planował budzić w sobie dawnych ponęt. Okrył jej ramiona ręcznikiem, jakby martwił się, że zmarznie jeszcze bardziej. Miał nadzieję, że tak właśnie to odebrała. Był zmęczony i miał świadomość, że w tym stanie łatwiej na niego wpłynąć.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeNie Wrz 05, 2010 9:39 pm

Docinki docinkami, ale wiem, co z pewnością pobudziłoby Ivory do życia. Informacja o tym, że Paige była szczęśliwą mamusią czteroletniej córeczki była na tyle ciekawym i świeżym kąskiem, że dziewczyna nie przepuściłaby okazji do żartów właśnie na tym polu. W końcu aby ją w sobie rozkochać musiałby zaakceptować dziecko i pokazać jakim jest dla niego wspaniałym wujkiem. W oczach Ivory Cilliana powinno trzymać się co najmniej w odległości kilometra od dziecka w dosłownie każdym wieku, aż nie skończy osiemnastu lat i będzie mogło o siebie zadbać. Chłopak potrafił nieraz być na tyle niedelikatny i okropny w stosunku do swojej przyjaciółki, że wolę nie myśleć co by zrobił gdyby małe dziecko wyjątkowo uparcie chciało mu zawracać głowę wtedy, gdy nie miał na to najmniejszej ochoty. Może umiałby się pohamować i zwrócić uwagę na bezbronność owej istoty, ale z nim naprawdę nigdy nic nie było wiadomo. W każdym razie Ivory uznawała, że bycie tatusiem byłoby dla chłopaka wyjątkową męką, a więc z pewnością żałowała, że nie dane było jej poznać owego newsika. A jeszcze bardziej żałowałaby z pewnością wiedząc, że owe tatusiowanie w ogóle nie dojdzie do skutku, zważając na odejście Paige z forum.. a mogło być doprawdy ciekawie.
Wanna stopniowo napełniała się już wodą, podczas gdy owinięta ręcznikiem dziewczyna słuchała słów Cilliana, kręcąc przy tym co chwilę głową. Zamarudziła krótko, gdy odmówił jej pocałunku, ale postanowiła odbić to sobie za dłuższą chwilę. Przyjaciel nie pachniał już kobietą, zapewne tylko dlatego, że dane było mu wziąć prysznic, ale ona do cna przesiąknięta była zapachem dwóch mężczyzn, z którymi miała okazję wczoraj się zabawiać. Choć w pierwszym przypadku doprawdy o zabawie nie mogło być mowy.. a przynajmniej od pewnego momentu.
- Pieprzyliśmy się, a potem musiał załatwić sprawy i odwiózł mnie do rynku - oświadczyła, spuszczając ręcznik z ramion na podłogę i ostrożnie weszła do wanny, początkowo zanurzając jedynie palce u stóp, aby sprawdzić czy woda nie jest aby za gorąca. Po prawdzie w zetknięciu z wypełniającym łazienkę powietrzem zaczęła parować, ale zdawała się być na tyle odpowiednia dla zmarzniętej kobietki, że ta szybko znalazła się w środku, gubiąc swoje drobne ciało w czeluściach białej piany. Zdjęła z włosów gumkę i odłożyła ją na brzeg misy, zanurzając się całym ciałem w wodzie, a głowę kierując w stronę swojego przyjaciela, którego nadal obserwowała zielonymi oczętami.
- Przez Ciebie nie mogłam wrócić do domu, więc poszłam dalej szukać szczęścia, w jakimś cholernym pubie. Ostatecznie noc spędziłam u barmana, który mieszka na końcu miasta, a jak wracałam było przekurwiście zimno. Jebany Fabian - mruknęła. To nic, że doprawdy czuła się jak dziwka, po tym jak chłopak wykorzystał ją i odwiózł tam gdzie miało jej być wygodnie. Oczywiście sprawę tą miała zamiar jak najprędzej naprawić i tym razem nie dać się tak łatwo zaciągnąć do łóżka. Miała być jego ukochaną, nie panienką do seksu, toteż musiała się wykazać inną ze swoich mocnych stron - nie tylko seksownym ciałem.
W tym momencie usłyszeć można było również rozchodzące się po podłodze wibracje w kieszeni spódniczki. Ivory westchnęła krótko domyślając się treści smsa, który zagościł właśnie na ekranie komórki, ale nie miała teraz najmniejszej ochoty wyciągać ani jednej kończyny, która rozgrzewała się w gorącej wodzie. Przesunęła krótko językiem po swoich wargach i przymknęła oczy, biorąc kilka głębokich oddechów. Naprawdę zaniedbała swoją przyjaciółkę i chciała się z nią spotkać, ale zwyczajnie nie miała teraz na to siły. Była zbyt zmęczona i przemarznięta, więc marzyła tylko o kąpieli, jedzeniu i ewentualnie łóżku. I chyba ten pierwszy raz bynajmniej nie chodziło jej o seks, a zwyczajne pójście spać.
- Przeczytasz? I daj mi fajkę - dorzuciła za chwilę, całą głowę zanurzając pod taflą wody, aby w chwilę później wyciągnąć ją w górę i zetrzeć zeń pianę. Nie mogła przecież pozwolić aby skostniały jej policzki, toteż musiała zadbać o szybkie dostarczenie im ciepła. Doprawdy świetny wybrała sobie strój na nocne podboje.. Musiała pamiętać aby następnym razem zabrać sobie coś do przebrania, bo nie miała zamiaru psuć zdrowia tylko przez wzgląd na dobro misji. Powieki zamrugały kilka razy, aby Ivory mogła swobodnie przejrzeć na oczy i po raz kolejny tęczówki skierowały się na twarz przyjaciela, któremu dopiero teraz mogła się przytomniej przyjrzeć. On sam także nie wyglądał najlepiej i choć do tego przywykła, za każdym razem pouczała go, że lepiej byłoby gdyby się przespał, albo cokolwiek ze sobą zrobił. Jeśli nawet nie dla siebie, to dla dziewcząt, które nie chciały się martwić, czy flirtujący z nimi chłopak przypadkiem nie zbiera się do trumny, a żeby czerpały z jego towarzystwa jak najwięcej pozytywnych wrażeń. Ah. Sama wątpiła, że Cillian wyrywał kobiety zwyczajnie z nimi flirtując lub posyłając jakieś zalotne teksty. Jej dane było usłyszeć tylko "Chcę się z Tobą pieprzyć" i jako tako znając swojego przyjaciela, mogłaby przypuszczać, że podobnie wygląda sprawa z innymi kobietami. Tego nie była jednak w zupełności pewna, gdyż nie dane było jej poznać chłopaka od tej strony.
- Też wyglądasz okropnie - skwitowała i zamknęła w końcu buzię, wysuwając nogę w górę. Zgarnęła z niej pianę i przyjrzała się dolnej kończynie z wyjątkowym zainteresowaniem, jakby co najmniej działo się z nią coś dziwnego. I prócz tego, że parowała doprawdy nic wspaniałego nie miało miejsca.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimePon Wrz 06, 2010 12:24 am

Cillian nie miał nigdy dużej styczności z dziećmi, toteż nie mógł mieć pewności, jak poradziłby sobie z tym wyzwaniem. Obawiał się, że mógłby okazać się taki jak ojciec i to w gruncie rzeczy zniechęcało go do dzieci w ogóle. Nie zastanawiał się nawet, czy kiedykolwiek chciałby spłodzić własne. Zniszczone dzieciństwo wpłynęło na wiele jego poglądów. I choć nie wyobrażał sobie, by mógł spieprzyć tak życie własnemu dziecku, krwi ze swojej krwi i kości ze swojej kości, nie mógł jednak przewidzieć, czy nie kiełkują w nim geny despotycznego ojca. Sam rudy nie wiedział jeszcze rzecz jasna, że Paige zniknęła na dobre, a wiadomością o jej czteroletniej córeczce nie podzielił się z Ivory tylko dlatego, że nie chciało mu się wysłuchiwać jej uszczypliwych komentarzy. A może po prostu nie uznał tej informacji za szczególnie istotną.
– Przeleciał cię i wystawił na mróz. Prawdziwy dowód miłości. Może się mylę, ale chyba nie tak postępuje facet, którego kobieta okręciła sobie wokół palca, co nie? – mruknął pogardliwie, przyglądając się jak dziewczyna zanurza się po szyję w ciepłej wodzie. Poniekąd cieszył się, że obfita piania zakryła wszystkie jej krągłości. Nie potrafił również powstrzymać się od lekkiego drgnienia warg, które uniosły się triumfalnie, gdy tylko wspomniała o Fabianie, wszak ostatnim razem kobieta puszyła się do tego stopnia, że całkiem dobrze się stało, iż wreszcie przekonała się, że z ludzkimi uczuciami sprawa wcale nie jest taka prosta.
Zanim sięgnął po jej telefon, by przeczytać wiadomość, którą otrzymała, wpierw wyłuskał z kieszeni jej spódnicy paczkę papierosów, by następnie odpalić jednego, po prawdzie w dupie mając nikotynową potrzebę swojej przyjaciółki. Bezczelnie chuchnął w jej kierunku obłokiem dymu, po czym wyciągnął jej telefon, odblokowując go. Zerknął na treść esemesa od Esme.
I weź się z tobą umów. Nie wiem, czy będę miała czas – przeczytał teatralnie zawiedzionym tonem, załamując przy tym ręce, by nadać tym słowom odrobiny dramatyzmu. Zaciągnął się papierosem, bez większego zainteresowania spoglądając na ekran komórki. – To dopiero zapracowana istota. Odpisać coś? Może wciśnie cię w terminarz.
Gdy wypomniała mu, że nie wygląda najlepiej, spojrzał tylko przelotnie na swoje odbicie w lustrze znajdującym się naprzeciwko, krótką chwilę przyglądając się swojemu blademu obliczu. Cierpiał na bezsenność, nie sypiał dużo, wskutek czego pod jego oczami bardzo często malowały się sinawe cienie, zaś skóra wpadała w niezdrowe odcienie bladości (odpowiednie zresztą jego irlandzkiemu pochodzeniu). Jeśli jego kobietom istotnie to przeszkadzało, zwyczajnie nie dawały tego po sobie poznać. A skoro mowa już o metodach podrywu, z reguły nie wysilał się nadmiernie w stosunku do tych pań, na których ani trochę mu nie zależało, a właściwie zależało mu, lecz tylko w obrębie ich cielesności. Zdobywał kobiety z taką łatwością, właściwie bez żadnych trudności, że zwyczajnie nie potrafił mieć do nich szacunku, o ile przedtem czymś mu nie zaimponowały. Tylko w dwóch przypadkach jego dłuższa znajomość z płcią słabszą nie zaczęła się od seksu: w przypadku Ivory i... hm, to już inna historia, która nie nadaje się do tego, by ją teraz poruszać. W każdym razie zwykle spędzał z daną pięknością jedną noc, a potem znikał na zawsze. Nie widział więc powodów, by się starać, skoro z góry wiedział, że istota ta zupełnie nie potrafi zainteresować go sobą. I przytrzymać na dłużej. Jeśli trafi się ktoś, kto naprawdę go zafascynuje, cóż, wówczas nie chodzi już o zdobycie, lecz o zdobywanie.
Podszedł do niej od tyłu, stając tuż za wanną, po czym podsunął papierosa pod jej usta, pozwalając jej zaciągnąć się tylko raz. Potem ponownie utkwił go pomiędzy swoimi wargami. Odgarnął jej włosy na bok i ułożył silne dłonie na jej mokrych ramionach, podobnie jak przedtem zrobiła to z nim, po czym począł uciskać je raz lekko, raz mocniej, pozwalając jej się odprężyć. Z reguły nie bywał wobec niej do tego stopnia opiekuńczy, acz jej nędzny wygląd najwyraźniej wywołał w nim podobne odruchy. Jej ciało wciąż przypominało mu jednak, że są tylko kobietą i mężczyzną. Odetchnął powietrzem przesyconym feromonami.
– Chcę, byś poszła ze mną na ten pogrzeb – wypalił ni z tego, z owego, wciąż rozcierając jej ramiona. Nawet nie wyobrażała sobie, jak wiele wysiłku wymagało od niego przyznanie się do tego wprost. Mogło się wydawać, że zapomniał o śmierci ojca, acz owa myśl wciąż wracała do niego torem bumerangu, nie pozwalając wyrzucić się z pamięci. Rozważał to już od dłuższego czasu i ostatecznie zdecydował, że pójdzie na pogrzeb. I że skorzysta z propozycji Iv. Mogła się dziwić, że chce wybrać się na uroczystość pochówku ojca tyrana, acz on był po prostu ciekaw. Najzwyczajniej w świecie ciekaw.

[Dziewczyna na avatarze piękna ;]
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimePon Wrz 06, 2010 1:28 am

Jeśli chodzi o dzieci... Ivory chyba nie mogłaby posiadać własnych. Zwyczajnie by je zdemoralizowała, nie wspominając o tym ilu posiadałoby przyprowadzanych do domu 'wujków'. Nie wiadomo czy pojawiłby się u niej instynkt macierzyński, bo nie każda kobieta była po prostu stworzona do zostania matką i ona miała niekłamany zaszczyt zaliczać się do tego niewielkiego grona. Nie zapeszając jednak - a nuż poczuje kiedyś pociąg do założenia własnej rodziny - i tak tę sprawę postanowiła odłożyć jeszcze o kilka lat. Dziewiętnastka na karku nie jest odpowiednim wiekiem na posiadanie dzieci. Chciała się bawić, korzystać z życia i próbować coraz nowych i bardziej szalonych rzeczy. Takie życie jej odpowiadało i póki co nie zamierzała go zmieniać.
- Spokojnie, to było drugie spotkanie. Już niedługo będziesz mnie całował po stopach jak będę wpływać na jego decyzje w gangu - mruknęła bardzo pewnym siebie tonem. Nie opowiedziała Cillianowi, ale poznała byłą dziewczynę Fabiego, którą olał na spędzany z moją bohaterką moment. Była to rzecz, która świadczyła o jej triumfie, aczkolwiek posiadała pewien haczyk. Mimo, że owa Storm była kobietą bardzo zazdrosną, choć przecież zerwała z Fabianem i z pewnością nie powinna była się tak zachowywać, mogła stanowić swego rodzaju konkurencję dla Ivory. Ta jednakże postanowiła sobie już z góry ją wyeliminować, w końcu.. jeśli miała oddać Szefa gangu, to na pewno nie jakiejś dziewczynie, a zwyczajnie zniechęcić go samą sobą. Tego w planach jednak nie miała, a już planowała kolejny telefon do chłopaka, postanawiając odczekać pewien fragment czasu. Nie mogła się przecież narzucać, prawda? Albo zwyczajnie chciała odczekać ile się da, aby odwlec w czasie kolejne nieprzyjemne spotkanie.
Z ust brunetki wydobył się perlisty śmiech, gdy tylko Cillian odczytał smsa Esme i dodał do niego swój komentarz. Był zabawny w tym swoim przedrzeźnianiu ludzi i byciu wyjątkowo wredną istotą. Oczywiście śmieszyło ją to do momentu, w którym nie dotyczyło jej osoby, bo wtedy stawała się nieco nerwowa, co z resztą chłopakowi udało się już nie raz zauważyć. Jeśli zwyczajne 'Iv' umiało wyprowadzić ją z równowagi, co dopiero działo się, gdy chłopak zapuszczał dalej swoją gadkę? Czasem dochodziło nawet do rękoczynów, w których z resztą nie miała szans, a jej napady furii szybko tłumione były często jednym gestem Cilliana. Mimo tego, nie poddawała się i zawsze próbowała go skrzywdzić.. co udawało jej się naprawdę rzadko i nie miało żadnych poważniejszych skutków.
- Zostaw. Potem do niej zadzwonię - mruknęła w końcu, nie potrafiąc wymyślić co konkretnego mogłaby Esme odpisać. Sama również zniecierpliwiona była tym, że albo jedna albo druga nie ma dla siebie czasu, ale nie robiła z tego powodu takich wyrzutów jak przyjaciółka. Pewnym było jednak, że niedługo muszą się spotkać, a najlepiej wszystko będzie omówić przy rozmowie telefonicznej niźli wymieniając smsy. Nieraz przecież wymiana wiadomości trwała kilka godzin, bo ktoś zapominał albo nie usłyszał dźwięku telefonu, co, swoją drogą, było bardzo, bardzo irytujące.
Sprawa wiadomości od przyjaciółki na moment odeszła w zapomnienie, gdy Ivory miała się już podnieść i wyrwać chłopakowi papierosa, a w zamian dostała go podstawionego pod same usta. Zaciągnęła się ulubionym djarumem, a na jej wargach zagościł delikatny uśmiech, gdy tylko upragniony dym wypełnił płuca bohaterki. Wypuszczała go powoli i ostrożnie, jakby chcąc delektować się każdą chwilą z trucicielem, a przy tym formowała siwy obłok w różnego rodzaju okręgi. Minę miała przy tym iście 'rybią', ale doprawdy niewiele ją to obchodziło.. szczególnie, kiedy dłonie Cilliana trafiły na jej ramiona, wprawiając dziewczynę w uczucie swoistego letargu i niekłamanej przyjemności. Co jakiś czas z jej rozchylonych warg wydobywało się przyjemne mruczenie, a Ivory zamknęła nawet oczy, aby dokładniej odczuwać wszystkie skierowane na jej ramiona gesty. Dłonie chłopaka potrafiły zdziałać cuda, co wyjaśniało, dlaczego większość dziewcząt po prostu wskakiwała mu do łóżka po jednym, zaserwowanym przez niego geście. Nawet, kiedy chłopak powiedział o chęci uczestniczenia w pogrzebie, dziewczyna była na tyle oniemiała, że owe słowa dotarły do niej dopiero po dłuższej chwili. Masaż działał jak lek na jej połamane od niewygody i zmęczenia kości, toteż rozkoszowała się nim, zapominając o bożym świecie.. oczywiście do momentu, w którym słowa nabrały dźwięku i uderzyły w jej uszy psując nieco całą chwilę.
Wyciągnęła rękę spod wody i wysunąwszy ją w górę, odebrała uwięziony między wargami Cilliana papieros. Podsunęła go pod swoje usta i zaciągnęła się mocno, wzrok wbijając w jeden punkt na stojącej na przeciw ścianie.
- Pójdę, ale nie licz na to, że będę płakać - skoro złożyła mu propozycję, nie miała zamiaru z niej rezygnować. Chętnie z resztą posłucha przemowy, którą poprzez samą swoją obecność na pogrzebie Cillian zgadza się wygłosić. Ciekawa była, czy odda należyty hołd zmarłemu człowiekowi, czy też zwyczajnie powie wszystko co leży mu na sercu.
Wysunęła papieros poza obręb wanny i strzepała z niego popiół, ponownie podsuwając pod swoje wargi. Zaciągnęła się delikatnie i z powrotem wsadziła filtr między usta przyjaciela, odchylając na moment głowę, aby móc spojrzeć na jego twarz. Kto by pomyślał, że oboje wykończeni tak dobrze się ze sobą dogadują!

//Dzięki. (;
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimePon Wrz 06, 2010 8:08 pm

Nim jeszcze podszedł do niej, by rozmasować jej ramiona, mniej więcej w chwili, gdy zdecydowała się się nie odpisywać Esme i poleciła mu, by zostawił tę sprawę w spokoju, Cillian jak na złość postąpił zupełnie odwrotnie. Wystukał na klawiaturze jej telefonu kilka słów, z szyderczym grymasem na ustach wysłał wiadomość, po czym odłożył komórkę do kieszeni jej spódniczki, nie zastanawiając się nawet, czy to zauważyła. Jeśli rozbawiły ją jego wcześniejsze słowa, teraz nie będzie raczej wniebowzięta. Chwilę potem tkwił już za jej plecami, zaś jego palce uciskały lekko okolice łopatek, by zaraz potem począć rozcierać kciukami jej kark. Przesunął dłonią wzdłuż atramentowej linii jej tatuażu przedstawiającego gwiazdki i okrążył opuszkami kilka pierwszych kręgów jej kręgosłupa. Na moment odsunął się od niej, po raz ostatni zaciągając się jej papierosem, którego przedtem wetknęła mu między wargi, by następnie rzucić go na ziemię i przygasić pod butem. Należało to do jednego z jego licznych nieprzyjemnych nawyków, toteż rzadko kiedy przejmował się tym, gdzie gasi kiepy. Przypuszczalnie zrobiłby to w każdym miejscu i w obliczu każdej okoliczności.
– Chciałbym to zobaczyć – mruknął kpiąco, gdy wspomniała, że już niedługo Fabian będzie gotów zrobić dla niej niemal wszystko. Wprawdzie nie wątpił w jej spryt i bystrość umysłu, acz sądził, że powinna mimo wszystko pamiętać, iż tamten facet może być w gruncie rzeczy niebezpieczny, szczególnie jeśli w jakiś sposób zacznie domyślać się jej zamiarów. Zbyt była pewna siebie, co w najbliższej przyszłości mogło wróżyć bardzo bolesny upadek. Ponownie dotknął jej ramion, czując pod palcami jej mocno nagrzaną w kąpieli skórę. – Ach, zapomniałbym. Przy jakiejś okazji cyknij mu zdjęcie, choćby nawet komórką. Wolałbym wiedzieć, jak wygląda wróg.
Tak powiedziawszy, namydlił dłonie i począł leniwie okrężnymi ruchami wcierać pianę w jej kark i plecy. Czuł przy tym jak pod wpływem tego rozluźniającego masażu jej ciało szybko opuszcza nadmierne spięcie i zesztywnienie, jakie początkowo wyczuł u szczytu jej ramion, gdy pierwszy raz dotknął jej kilkanaście minut temu. Gdy zadarła lekko głowę, aby spojrzeć na jego twarz, zerknął na nią tylko przelotnie, krótko przyglądając się wyrazowi jej oczu, po czym ułożył obie ręce na jej policzkach i nakazał jej tym samym powrócić do poprzedniej pozycji. Ponownie opuścił więc jej kudłatą łepetynę, przesunął palcami po jej kości jarzmowej i raz jeszcze zsunął dłonie na szyję i obojczyki, pozostawiając na jej skórze białe ślady po mydlinach. Na wzmiankę o pogrzebie nieznacznie skinął jedynie głową, mimo iż nie mogła tego w żaden sposób zobaczyć, będąc odwróconą doń tyłem. Właściwie sporo znaczyło dla niego, że zgodziła się z nim pójść, chociaż wiele musiałoby się wydarzyć, by kiedykolwiek powiedział jej o tym sam z siebie, nie nachlawszy się przedtem do nieprzytomności.
– A kto by za nim zapłakał? – prychnął opryskliwie, jednoznacznie kończąc tym samym temat. W końcu nie wybierał się na tę uroczystość po to, by oddać ojcu hołd, czyż nie? Miał swoje konkretne powody i na pewno nie była to chęć ostatecznego pożegnania drogiego tatuśka. Tymczasem wreszcie skończył wsmarowywać w jej skórę obfitą pianę i odsunął się od niej, by chwycić suchy ręcznik i okrążyć wannę, przystając przy jednym z jej boków. Lekko ochlapał ją wodą, zmywając z niej białe smugi po mydle, przy czym nie przejmował się wcale, czy przypadkiem nie chluśnie jej na twarz. No naprawdę, zupełnie jak zabawy z dzieciństwa. Nie ma to jak porządnie ochlapać kogoś wodą.
– Wychodź – nakazał jej stanowczo, acz właściwie nie czekał nawet na jej reakcję. Zanurzył dłoń w letniej już cieczy, po czym pomógł jej podnieść się na nogi i bez zbędnych kontuzji opuścić wannę. Zacisnął zęby, gdy ta drobna istota stanęła przed nim zupełnie nagusieńka, acz opanował się prędko i podszedł do niej blisko. Zaczął więc bez pośpiechu osuszać jej wątłe ciałko ręcznikiem, począwszy od włosów, poprzez twarz, gładki brzuch, uda, aż do stóp. Wycierał ją jak małe dziecko, nie pozwalając jej zadbać o to samej. Sam nie wiedział, co się z nim dzieje. Usilnie unikał jednak poświęcania zbyt wiele czasu i uwagi jej niewątpliwie najbardziej erogennym okolicom, najwyraźniej przez obawę o własne zszargane nerwy. Kiedy skończył, odrzucił mokry ręcznik i sięgnął po czysty, owijając nim ciasno jej ciało.
– Odgrzej sobie risotto.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimePon Wrz 06, 2010 9:48 pm

Ivory mogła tylko mieć nadzieję, że przyjaciółka domyśli się spod czyich palców wyszedł wysłany do niej sms. Sama nie zdołała zauważyć kiedy Cillianowi udało się wypocić ową wiadomość, ale w tym momencie zdawała się nie przejmować już zupełnie niczym.. nawet swoją komórką, której zawsze pilnowała jak lwica i do której, z reguły, nie pozwalała nikomu zaglądać. Całą uwagę poświęciła bowiem na to, aby nabrać jak najwięcej świeżej energii, która nachodziła jej ciało z każdym muśnięciem palców przyjaciela i przy każdym wdechu świeżego, pobudzającego zapachu płynu do kąpieli. Z przyjemnymi pomrukami aprobaty oddawała się pieszczotom swoich zmysłów, odpływając przy tym w krainę niespełnionych marzeń.
Odnosząc się jeszcze do treści smsa, moja bohaterka nie dzieliła swoich przyjaciół na ulubionych i tych, których po prostu lubi. Wszystkich traktowała tak samo (a przynajmniej podobnie), a było to już naprawdę spore wyróżnienie, jako, że nie należała do osób otaczających się kółeczkami znajomych do różnych dziedzin życia. Miała bowiem te ukochane trzy ważne osoby, które wraz z nią brały czynny udział w każdej z owych dziedzin i za którymi mogłaby wskoczyć w ogień. Nie była co prawda bardzo uczuciowa, ale po ucieczce od rodziców, byli to jedyni ludzie, którym ufała i jedyni, których w jakiś sposób do siebie dopuściła. Esme co prawda po przeczytaniu tej jednej linijki mogła poczuć się jeszcze bardziej odtrącona, ale Ivory już wspominała o telefonie do niej i z pewnością planowała go wykonać w niedalekiej przyszłości. Wtedy z pewnością dowie się o występku Cilliana.
Tymczasem jednak kiwnęła tylko głową, gdy wspomniał jeszcze raz o pogrzebie, ale tematu nie kontynuowała. W głowie cały czas plątały jej się myśli czy aby na pewno ma ochotę uczestniczyć w uroczystości pochówku człowieka znęcającego się nad jej przyjacielem, ale co chwila dochodziła do wniosku, że powinna się tam stawić, nieważne jakie wysuwała argumenty. Raz, że już się zobowiązała, dwa, że chciała posłuchać, co ludzie będą mówili o tym zacnym człowieku, a trzy - zwyczajnie była ciekawa. Może nie dokładnie w tych aspektach co sam zainteresowany, ale miała swoje pobudki, żeby trochę powęszyć i spędzić czas z "najbliższymi" ludźmi zmarłego.
Podczas tych rozmyślań zupełnie nieświadomie poddała się słowom przyjaciela i podniosła z wanny, chwilę później ją opuszczając. Z zadumania wyszła dopiero w chwili, gdy ten swoim ciałem zasłonił jej widziany obraz i zamrugawszy intensywnie, znów uniosła głowę w górę, pozwalając mu wycierać swoje drobne ciało. Jak wspominałam już kilka razy, Ivory uwielbiała być rozpieszczana, toteż ani na moment nie próbowała się sprzeciwiać wykonywanemu przez Cilliana zadaniu. Przez jakiś czas wodziła wzrokiem za jego pokrytą ręcznikiem dłonią, a gdy jej rozgrzane ciało w zetknięciu z zimnym powietrzem spowiło się gęsią skórką, przymknęła powieki, obejmując samą siebie rękoma. Jeszcze przez moment stała w tej pozycji, pozwalając ostatnim kroplom wody zniknąć w czeluściach ręcznika, a chwilę później czuła jak przyjaciel rozplątuje jej dłonie i owija ciało dookoła ręcznikiem. Leniwie otworzyła oczy, zielonymi tęczówkami obserwując Cilliana i zebrawszy w palce wszystkie swoje włosy, rozpuściła je po chwili, a te swobodnie opadły na jej plecy, niesamowicie się kołtuniąc. Złapała dłoń Cilliana w swoją i przesunęła jej wierzchem po swoim policzku, samej właściwie nie wiedząc dlaczego to robi. Chyba zwyczajnie potrzebowała jakiegoś rodzaju czułości, która miała dopełnić tą jakże cudną, łazienkową scenkę, ale gdy tylko zorientowała się, że nigdy tak nie robiła i z pewnością nie należy to do jej repertuaru, puściła rękę chłopaka, niczym oparzona i kompletnie zmieniła tok ich rozmowy.
- Jak uprawialiście seks w moim łóżku, albo chociaż tam spała, to lepiej zmień pościel - mruknęła, wyjątkowo spokojnym tonem głosu i obróciwszy się na pięcie, powoli ruszyła w stronę kuchni, przy kolejnym akompaniamencie burczenia w brzuchu. Jej plan był dość prosty.. chciała zjeść i pójść spać, ale z pewnością nie zamierzała robić tego w łóżku przesiąkniętym zapachem innej kobiety, a tym bardziej wydzielinami obojga. W końcu nie miała pojęcia, że to o komodę powinna się bardziej obawiać w tych drugich kwestiach, choć to nie zmieniało faktu, że panienka spędziła noc w jej pościeli i trzeba było szybko pozbyć się wszystkich związanych z tym występkiem dowodów jego istnienia.
- Też zjesz - dodała po chwili, nieco głośniej, aby Cillian mógł ją usłyszeć i kiedy znalazła się w kuchni, zaczęła szykować dla nich dwa talerze. Najpierw ambitnie, chciała podgrzać całe risotto aby podać je jako niemal świeże, ale ostatecznie zdecydowała się jedynie wrzucić porcje do mikrofalówki i odczekać kilka minut na zbawienny dźwięk oznajmiający o gotowym jedzeniu. W końcu gdyby miała je odgrzać w piekarniku, zwyczajnie umarłaby z głodu.
W oczekiwaniu na posiłek wskoczyła na jedną z kuchennych szafek i złapawszy w palce kolejną paczkę papierosów, które swoją drogą walały się chyba po całym apartamencie, dobyła jednego z nich, a ten w chwilę później tlił się już między wargami brunetki.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeWto Wrz 07, 2010 1:08 am

Nieszczególnie interesowało go, czy dziewczęta w najbliższej przyszłości przypadkiem nie skoczą sobie do gardeł z powodu jednej tylko niewinnej wiadomości wysłanej nie przez nikogo innego, jak jego samego. Jak niewiele wystarczy, by skłócić dwójkę wieloletnich przyjaciół, doprawdy. Chyba od zawsze miał talent w zniechęcaniu do siebie ludzi, właściwie już od lat dziecięcych. I o ile on sam również nigdy nie sortował bliskich mu osób pod względem sympatii, jaką do nich żywił, w jego przypadku było to zrozumiałe, bo przecież jedna tylko istota stąpająca po tym globie z całkowitą pewnością zaliczać się mogła do tego grona (gratulujemy wytrwałości), mimo iż on sam nigdy otwarcie nie nazwał ich znajomości przyjaźnią. I choć wzbraniał się przed używaniem niektórych określeń, jak gdyby mogły one jakąkolwiek metodą zmienić obecny stan rzeczy, bez wątpienia zależało mu na Ivory, niezależnie od tego, że okazywał to – albo i nie okazywał – na swój sposób. Czasem mogła to odczuć, czasem nie, kiedy indziej wydawać by się mogło, że nie znaczy dla niego absolutnie nic. Ciężka była znajomość, szczególnie bliższa, z tymże osobnikiem.
Przyglądał się w milczeniu, jak kobieta otwiera zielone oczy, które do tej pory niemal bez przerwy okryte były powiekami, jak bez słowa rozpuszcza włosy, po czym w zupełnie instynktowym odruchu chwyta jego dłoń, przykładając ją do swojego policzka. Zetknąwszy palce z jej ciepłą skórą, na sekundę zamarł całkowicie, aczkolwiek pozwolił jej na to, w zasadzie pierwszy raz spotykając się z podobnym gestem z jej strony. Z początku samymi tylko opuszkami przetoczył delikatnie wzdłuż jej kości jarzmowej, a gdy zorientowała się, że nie jest do końca świadoma swoich czynów i jak oparzona wypuściła jego dłoń, niemal bezwolnie opuścił rękę wzdłuż swojego boku, z pewną dozą ciekawości wlepiając w nią parę swoich stalowych ślepi. Zdawało mu się, że zdecydowana większość kobiet hodowała w sobie potrzebę czułości i ciepła, co wiązało się pewnie z ich głębokim pragnieniem swego rodzaju emocjonalnej więzi, przy czym niewielu mężczyzn w istocie potrafiło im ją dać. On sam również nie należał przecież do facetów nadmiernie wylewnych i uczuciowych.
Odprowadził ją wzrokiem do drzwi, z pewną ulgą przystając na zmianę toku rozmowy, którą próbowała najwyraźniej wypełnić zakłopotanie. Jednocześnie miał ochotę zaśmiać się w głos na taki obrót spraw, acz szczęściem powstrzymał się od tego. Co zaś tyczy się jej wypowiedzi, niejednokrotnie robił jej różne paskudztwa, które niemal nie mieściły się w granicach ludzkiego pojmowania, acz mimo wszystko starał się nie sprowadzać do jej łóżka swoich kobiet. Jego wyczulony węch źle reagował na wszelkie niepożądane zapachy, toteż sam również nie byłby zapewne zadowolony, gdyby zrobiła mu coś podobnego, nie wspominając już o samej świadomości tego faktu, która wprawiałaby go pewnie w swego rodzaju psychiczny dyskomfort. Bez wątpienia nie położyłby się w swoim łóżku, gdyby nosiło ono na sobie znamiona woni innego mężczyzny. Zeszłego wieczora okazał się więc na tyle wspaniałomyślny, że nie zaprosił Paige do sypialni Ivory, nie licząc tych kilku godzin na ranem, gdy zmęczeni legli bez życia na materac, wykończeni intensywnością nocy. Trzeba jednak przyznać, że w zamian uprawiali seks w wielu innych miejscach, o które kobieta znacznie bardziej powinna się teraz obawiać. Podążył za nią do kuchni i oparł się o framugę drzwi.
– Łóżko jest czyste. Ale na twoim miejscu nie siedziałbym na tym blacie. – Zerknął na nią spod wysoko uniesionych brwi. W tym konkretnym przypadku nie mówił rzecz jasna poważnie, choć nie od razu mogła zdemaskować pojedynczy błysk drwiny, który połyskiwał blado w jego szarych ślepiach. Roztarł dłonią swój kark i rozdął lekko nozdrza, głęboko wdychając zapach nikotynowego dymu. Właściwie wcale nie chciało mu się jeść, przynajmniej niezbyt mocno, mimo iż ostatnim razem przekąsił coś wczorajszego wieczora, nie wcześniej. Może po prostu bardziej potrzebował teraz snu niż pożywienia.
– Nie jestem głodny, mamo – mruknął uszczypliwie, lekko wzruszając przy tym ramionami. – Naprawdę nie musisz odwdzięczać mi się troską za tych kilka opiekuńczych gestów, które w rzeczywistości miały na celu zmacanie cię od góry do dołu. – I choć pewnie niewiele było w tym prawdy, niczego innego nie mogła się z jego ust spodziewać. Bo przecież nie przyznałby się, że to dbałość o jej komfort albo jeszcze co innego. Jeszcze tego brakowało.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeWto Wrz 07, 2010 2:00 am

Wielce wyczulona na wibracje i nawet ciche dzwonki swojego telefonu, była w stanie usłyszeć nadchodzącego doń smsa nawet gdy telefon znajdował się daleko od niej samej. Nie miała zielonego pojęcia, że Cillian odpisał przyjaciółce, a nie spodziewała się, żeby ta wysłała jej dwie wiadomości pod rząd, toteż zwyczajnie olała swoją komórkę. Nie miała tyle sił i ochoty aby pofatygować się ponownie do łazienki tylko po to, aby odczytać - całkiem prawdopodobnie - kolejną ofertę wygrania najnowszego BMW. Nie spodziewała się także aby był to Fabian, jako, że usilnie starał się bronić swojego numeru telefonu, a więc zwyczajnie znany dźwięk odszedł w zapomnienie, a myśli i nozdrza kolejny raz wypełniły się zapachem upragnionego risotto.
Zaciągając się kolejny raz papierosem, starała się nie rozmyślać o tym, co miało miejsce w łazience i mogła tylko dziękować Bogu za to, że Cillian się nie roześmiał. Owszem, zareagowała może nieco dziecinnie i dziwnie, ale zachowała się zupełnie jak nie ona i zdawała nad sobą nie panować.. Co by się stało, gdyby dodatkowy śmiech przyjaciela zwyczajnie wywołałby rumieńce na jej policzkach, których to nie można było oglądać naprawdę już od bardzo dawna? Zwyczajnie spaliłaby się ze wstydu i próbowała znaleźć kryjówkę, aby przeczekać najgorsze chwile. To wszystko było zupełnie nie w jej stylu, a więc zwyczajnie starałaby się w jakiś sposób o tym zapomnieć. I pewnie nie muszę wspominać, że odpowiednim zadośćuczynieniem byłoby zapewne wpuszczenie do łóżka stada mężczyzn? Cała Iv.
Uśmiechnęła się blado, gdy chłopak wspomniał o czystym łóżku, ale już chwile później z krótkim warknięciem zeskakiwała z szafki i wetknąwszy papierosa między zęby otrzepała pośladki, które na szczęście okryte były ręcznikiem. Kiedy to już piorunowała wzrokiem chłopaka, na jego twarzy udało jej się dostrzec ten cholerny cień drwiny. Czy doprawdy tak bardzo bawiło go znęcanie się nad przyjaciółką w tak doborowe sposoby?
- Zginiesz, obiecuję Ci - oświadczyła z iście zaciętą miną, nie wypuszczając nadal papierosa z ust, i podeszła do chłopaka tylko po to, aby niemal z całej siły uderzyć go w brzuch. Wyczuła, jak mięśnie jego torsu drgnęły i zdążyły się spiąć, nim jeszcze przyjęły na siebie odpowiedni atak. Dziewczyna przekręciła jedynie oczyma i pokręciła przy tym głową, po raz kolejny zdając sobie sprawę ze swojej ogromnej bezradności w stosunku do owego mężczyzny. Naprawdę musiał być taki silny i okropny?
Uniosła głowę w górę i niczym obrażone matrony, wolnym krokiem ruszyła do mikrofalówki, która właśnie oznajmiła o przygotowanym daniu. Prychnęła jeszcze coś krótko pod nosem i wydobyła parujące risotto, zaraz zajmując się jego pałaszowaniem. Nie zdobyła się już na żadne siadanie czy opieranie się o szafki, gdyż zwyczajnie nie chciała tym razem naprawdę nadziać się na coś, na co z pewnością nadziać by się nie chciała. Od razu wpadła na pomysł, aby wprowadzić do apartamentu ekipę sprzątającą i postanowiła zrobić to, kiedy tylko spędzi kilka godzin w swoim ukochanym łóżku.
- Oh tak, wiem jak bardzo Ci tego brakuje - dodała po chwili, z pełnymi ustami, przez co odbiór jej słów mógł być znacznie utrudniony. Tyczyły się one oczywiście kwestii dotykania jej ciała od góry do dołu, a patrzyła na niego przy tym iście wyzywającym wzrokiem, mimo napakowanych niczym chomik policzków. Chyba kąpiel przywróciła jej trochę sił witalnych i była jeszcze przez jakiś czas skłonna do prawienia różnego rodzaju podtekstów czy dolewania oliwy do ognia.
Nie spuszczając ani na chwilę wzroku z jego twarzy, zajadała risotto, niemal nie zwracając uwagi na to, jak bardzo stało się gumowe. Zajęte miała obie ręce, toteż nie była w stanie zapanować nad ręcznikiem, który powoli zsuwał się z jej ciała, a co mogło być kolejnym prowokującym Cilliana aspektem tego niewdzięcznego ranka. Pech chciał, że ów pluszowy ręcznik zatrzymał się jeszcze szybciej, niż w ogóle ruszył ze swojego miejsca, a w efekcie nie udało mu się odsłonić ani jednej części ciała kobietki. Doprawdy, pech.
- Nie to nie - dodała po chwili i choć "pies jak je to nie szczeka, bo mu miska ucieka", Ivory z pewnością nie była owym zwierzątkiem, toteż zwyczajnie pozwalała sobie na mówienie z pełnymi ustami. Tym razem nie było wyjątku, a ta prawie skończyła już swoje risotto, pakując do żołądka całkiem sporą jego ilość. Porcja, którą miał zjeść Cillian stała natomiast nadal na talerzu (nieodgrzana), a więc spokojnie można było ją jeszcze raz wpakować do lodówki i zrobić użytek gdy tylko wstanie się po drzemce.
- Chyba będziesz musiał zanieść mnie do łóżka.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeWto Wrz 07, 2010 8:01 pm

Z niejakim rozbawieniem obserwował gwałtowną reakcję Ivory, która na dźwięk jego słów niemal natychmiast opuściła gładką powierzchnię kuchennego blatu, gorączkowo otrzepując dłońmi swoje pośladki. I powstrzymałby się pewnie od krótkiego parsknięcia noszącego na sobie znamiona śmiechu – standardowo pozbawionego jednak nadmiernej wesołości – gdyby nie jej usilna i dość bezowocna próba wyrządzenia mu krzywdy. Wówczas z głębi jego krtani dobył się krótki, gardłowy rechot, zaś brwi uniosły się wysoko w niemym podziwie jej zdolności pięściarskich. Po raz kolejny uświadomił sobie, jak bardzo jest bezbronna w starciu z silnym mężczyzną. Przyjął jej cios z mefistofelicznym uśmiechem majaczącym blado na wygiętych ustach, po prawdzie nie przejmując się nim zupełnie. Stał w miejscu twardo, prosto, przy czym nie drgnął nawet, gdy zdecydowała się nieco go poobijać, choć w tym przypadku to stanowczo zbyt duże określenie. Trzeba było naprawdę dużej siły, by sprawić mu ból, jaki mógłby jakkolwiek na niego wpłynąć. W dzieciństwie doświadczył tylu cierpień, że większość niewygód była dla niego niczym. Iv z pewnością nie dysponowała podobną siłą. Zmarszczył brwi w iście ironicznym geście, gdy poczęła zapewniać go, że zginie marnie. W końcu niemal codziennie groziła mu przecież śmiercią.
– Nie bądź śmieszna. Nie rozsiewam spermy po całym mieszkaniu – mruknął kpiąco, spoglądając jak dziewczyna zachłannie wsuwa odgrzane resztki risotto. Najwyraźniej była bardzo głodna. Wygodniej wsparł się barkiem o framugę. – I poćwicz trochę tego swojego prawego sierpa, żeńska wersjo Rocky'ego Balboa.
Zmierzył ją uważnym spojrzeniem stalowoszarych ślepi, tylko przez moment ze średnim zainteresowaniem przyglądając się osuniętemu niebezpiecznie ręcznikowi. Zaraz potem łypnął na jej twarz i pokręcił lekko głową, ściągając przy tym brwi. No i znów wypłynął na wierzch temat ich wspólnej nocy, mimo iż sądził już od dawna, że kobieta zwyczajnie o tym zapomniała. Niepotrzebnie go prowokowała. Musiała przecież zauważyć, że unikał nadmiernej bliskości z jej osobą, a jeśli już do niej dopuszczał, bardzo się pod tym względem kontrolował. Nie należało mu tego wytykać.
– To była tylko ulotna chwila słabości, Iv. Rozumiem, że liczysz na powtórkę, ale po wizycie Paige jestem jednak nieco zmęczony – odbił oskarżenie, spoglądając na jej wypełnione pokarmem policzki. Poruszył się lekko, nie chcąc właściwie dłużej drążyć tej kwestii, a gdy wspominała mu, że chyba będzie musiał zanieść ją do łóżka, przewrócił jedynie oczami.
– Bozia nóżek nie dała? – zapytał zgryźliwie, mimo iż wierzący bynajmniej nie był ani, jak można się domyślać, najprawdopodobniej nigdy nie będzie. W gruncie rzeczy jej propozycja z całą pewnością nie przeszkadzała mu jednak nadmiernie, bowiem już po chwili oderwał się od framugi drzwi, bez pośpiechu podszedł do kobiety i z niezwykłą lekkością dźwignął jej drobne ciało w ramionach. No naprawdę, księżniczka się znalazła. Wystarczyło nieco się nią zająć, by już nigdy nie miała dość. W ten sposób zaniósł ją aż do sypialni, pchnięciem barku zamykając za sobą pomieszczenie, po czym ułożył ją na dużym materacu i pomógł wyplątać się z ręcznika. Starał się przy tym nie koncentrować się zanadto na jej roznegliżowanym ciele. Wkrótce potem znalazł jednak wśród stosu swoich ubrań jakąś białą koszulę, by następnie począć ubierać ją w nią z wolna, wsuwając obie jej ręce w rękawy i zaraz zabierając się za zapinanie guzików. Od czasu do czasu spoglądał przy tym w milczeniu na jej twarz, a gdy wreszcie skończył, uniósł prawą dłoń i z jadowitym uśmieszkiem ułożył ją na jej policzku, muskając palcami jej skórę. Przesunął opuszkami wzdłuż jej szczęki, po czym wyprostował się, by zerknąć na nią z góry. Poniekąd wydrwił w ten sposób jej chwilę zagubienia, która miała miejsce w łazience, choć trzeba przyznać, że ani razu nie skomentował jej słowem. Właściwie nie było o czym mówić.
– Wystarczy tego dobrego – stwierdził sucho, dobitnie, dochodząc do wniosku, że dość już zaznała dziś z jego strony jednoznacznie pozytywnych wrażeń. I lepiej, by zapamiętała ten moment, bo w zasadzie mógł się on prędko nie powtórzyć. Odchrząknął lekko. – Prześpię się na kanapie.
Przypuszczalnie nie chciał po prostu przekonywać się, jak silna jest jego wola. I na ile procent zapomniał już o ich ostatniej nocy. Nie wspomniał o tym oczywiście, acz można się było tego bez trudu domyślić.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeSro Wrz 08, 2010 11:56 am

Doprawdy nie należała do wyjątkowo bezbronnych i bezsilnych dziewcząt, aczkolwiek prawdą było, że względem Cilliana nie mogła niczego osiągnąć. Zwyczajnie posiadał ogromne doświadczenie w bójkach, a dodatkowe treningi i szkoła przetrwania w domu dawały mu wiedzę i siłę jakiej pozazdrościć mógłby zapewne niejeden biegający po tym mieście gangster. Większość z nich bowiem jedynie uważała się za zbuntowanych wobec prawa i często nie umiała nawet odpowiednio obsługiwać pistoletu. W czasie swoich spacerów po Mieście Śmierci dwa lub trzy razy miała okazję obejrzeć podobne zajście i miała wrażenie, że zwyczajnie mogłaby poskładać się ze śmiechu, a walka jest tylko beznadziejną imitacją nadającą się do wystawienia w każdym polskim serialu. Doszła przy tym do wniosku, że gdyby Noir przyszło w końcu bić się, z mieszkającymi tutaj ludźmi, mogliby pokonać ich dosłownie w kilka sekund. Sama Ivory miała dość duże doświadczenie w walce, a gdy tylko do takiej przychodziło, w jej oczach pojawiała się specyficzna żądza mordu, ciało działało szybciej niż umysł, a ona sama pociągała za spust i składała ciosy względem przeciwnika bez żadnego zawahania. Dlaczego więc nie umiała odpowiednio skrzywdzić Cilliana, jeśli denerwowało ją to, co mówił? Zwyczajnie był przyzwyczajony do jej ataków, a że nie działała z zaskoczenia, tak wprawny gangster zwyczajnie umiał sobie z nią poradzić. Szczególnie, że spięcie mięśni nie należało do jakiś specjalnie wymagających czynności.
- A byłbyś do tego zdolny - skomentowała krótko jego wypowiedź i jeszcze raz dość wymownym wzrokiem spojrzała na ową kuchenną szafkę. Nie znalazłszy tam jednak dowodów zbrodni, odstawiła nań pusty talerz po risotto i odetchnęła głęboko, czując ogromną ulgę napełnionego brzucha. O tak, z pewnością była głodna, szczególnie, że wczoraj zdążyła zjeść na śniadanie jedynie kawałek pizzy i od tamtej pory poza alkoholami nie miała nic innego w ustach. Jeśli tak dalej pójdzie, jej organizm oszuka przeznaczenie, a Ivory nie umrze z rąk brutalnego kryminalisty, a zwyczajnie przez zbuntowane wątrobę i żołądek. Swoją drogą, zawsze wyobrażała sobie swoją śmierć za kierownicą zbyt rozpędzonego samochodu, nad którym traci się panowanie i wypada z ulicy tuż w przepaść lub ginie w wypadku samochodowym z tirem. Dziwnym zbiegiem okoliczności ja, osobiście, też dokładnie tak wyobrażam sobie moment mojego odejścia z tego świata. Ciekawe czemu.
Wszystkie kolejne słowa Cillana puściła mimo uszu, aż do czasu, w którym schwycił ją na ręce i przycisnąwszy do swojej nagiej klatki piersiowej ruszył zeń do upragnionego już od dłuższego czasu łóżka. W międzyczasie, na przekór wszystkim jego niemym prośbom aby go nie prowokować, przesuwała palcami po szyi Cilliana, aby w chwilę później osunąć je w dół i jeszcze raz przebadać dokładnie jedną z wyraźniejszych blizn. Wysunąwszy głowę w górę, przysunęła wargi do małżowiny usznej, którą złapała delikatnie w zęby, aby zaraz końcem języka zaczepić płatek ucha mężczyzny. I mimo, że w planach nie miała niczego bardziej konkretnego, zwyczajnie lubiła go prowokować, a podobne zachowanie zdawało jej się być odpowiednio, jak na ten moment, irytującym.
W chwilę później uspokoiła się jednak i spokojnie oparła głowę na ramieniu Cilliana, mrucząc coś do siebie pod nosem. Prawdopodobnie, niemal bezgłośnie, śpiewała jedną z ulubionych piosenek, aby, kiedy doszła do refrenu, zostać ułożoną w łóżku i ponownie poddać się rękom przyjaciela. Ten zachowywał się dzisiaj wyjątkowo opiekuńczo, a ranek ten z pewnością miała zapamiętać na długo. W końcu nie spodziewała się, aby chłopak nagle się zmieniłm, toteż zwyczajnie wykorzystywała jego dobroć dopóki tylko mogła. Zmęcznie wzięło górę nad jej ogranizmem, toteż zwyczajnie nie wyczuła podtekstu w geście, w którym chłopak przesuwał palcami po jej policzku. Owe zachowanie działało nań w tym momencie kojąco, toteż zwyczajnie uznała je za mające na celu przyspieszyć jej pójście spać.
W chwilę później była już przebrana w jedną z koszul chłopaka, która dobitnie przesiąknięta była jego zapachem, a której kolor idealnie komponował się z niemalże marmurowym ciałem mojej bohaterki. Złapała w palce nieco twardszy materiał kołnierzyka i przysunąwszy go sobie pod nos, wciągnęła w nozdrza zapach męskiego ciała. W tym momencie wiedziała już, że z pewnością się wyśpi. Takie atrakcje dla jej zmysłu węchu działały dokładnie jak kołysanka dla małego dziecka, a będąc w tak beznadziejnym stanie jak teraz, niewiele brakowało jej już aby odpłynąć do krainy marzeń.
- Jak chcesz. Nie zgwałcę Cię, jeśli tego się boisz - uniosła w górę kącik warg, przez jakiś czas spoglądając na chłopaka dość wyzywającym wzrokiem, ale w chwilę później zawładnęły nią zwyczajne potrzeby organizmu, w efekcie czego z rozchylonych ust wydobyło się krótkie ziewnięcie. Brunetka wskoczyła pod kołdrę i owinąwszy się nią dokładnie, sennymi oczyma przypatrywała się jeszcze Cillianowi. Jej powieki z każdą chwilą stawały się coraz cięższe, a widziany obraz stopniowo tracił ostrość. Rzęsy w końcu złączyły się ze sobą, a mała, tak uroczo wyglądająca w tym momencie Ivory oddała się w ramiona Morfeusza, pozwalając mu zabrać się do krainy snów..
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeSro Wrz 08, 2010 9:31 pm

Miała rację. Jej prowokujące zachowanie drażniło go co niemiara, mimo iż w każdej innej podobnej sytuacji zapewne nie miałby nic przeciwko temu, wręcz przeciwnie – zareagowałby gardłowym pomrukiem zadowolenia. Kiedy jednak usilnie starał się kontrolować własne odruchy, zaś ona w odpowiedzi zupełnie świadomie podsycała cały ten żar, tylko wpadał w irytację. Na początku ignorował ją wprawdzie z niezłym skutkiem, nie przejmując się jej palcami sunącymi z wolna wzdłuż jasnej blizny, może nawet odebrał to jako zwyczajną oznakę ciekawości, lecz gdy jej pieszczota skoncentrowała się w okolicach jego ucha, już po chwili odchylił lekko głowę, uciekając przed jej wargami, zębami, językiem. Łypnął na nią groźnie, przy czym trzeba przyznać, że było to jedno z tych spojrzeń, które mroziły krew w żyłach, a których nie zwykł często stosować wobec niej, bowiem nie wróżyły zwykle nic dobrego. Pochylił lekko głowę, by sięgnąć ust przylepionej do niego istoty, po czym bez chwili wahania pocałował ją w sposób, który nie był bynajmniej domeną przyjaciół. I musiała to odczuć, gdy jego ciepłe wargi zetknęły się z jej własnymi, drażniąc je, całując i pociągając lekko ku sobie. Zdaje się, że panował nad sobą, właściwie nad wszystkim, co się teraz działo, bo był dość delikatny, a przy tym wyjątkowo opanowany. Oderwał się od niej dopiero po upływie kilku minut.
– Tego chcesz? – prychnął pogardliwie, wyzywająco spoglądając jej w oczy. Uniósł głowę znad jej twarzy i zmrużył szare ślepia, świdrując ją przy tym chłodnym spojrzeniem. – Jeśli nie, siedź cicho i nie prowokuj mnie.
Dalszą drogę przebyli bez większych zakłóceń, jako że nie patrzył już na nią więcej ani nawet nie przysłuchiwał się piosence, którą cichutko nuciła pod nosem. Potem ułożył ją na łóżku, ściągnął z niej ręcznik i założył na nią swoją koszulę, ubierając ją zupełnie jak dziecko, a gdy szykował się już, by ruszyć do salonu i położyć się na kanapie, na której po prawdzie nie miał większej ochoty spać, musiał przystanąć, bowiem zasugerowała, jakoby bał się spędzić z nią noc. Nie obawiał się wprawdzie, że to ona dorwie się do niego, a wręcz odwrotnie, acz wolał, by kwestia ta nie wydawała jej się do tego stopnia oczywistą. Gdyby teraz odszedł, przyznałby jej tym samym rację, a tego przecież robić nie zamierzał. Już nigdy, jak sądzę. Chwilę więc mierzył się z nią na spojrzenia, najwyraźniej cedząc coś przez myśli, a kiedy otuliła się kołdrą i uległa przytłaczającej ją senności, wzruszył ostatecznie ramionami, jakby na znak, że właściwie jest mu już wszystko jedno, po czym okrążył łóżko, by uwalić się z drugiej strony materaca. Ściągnął jeszcze bokserki, bo w końcu miał w zwyczaju sypiać nago, po czym przeciągnął się leniwie i ostatni raz pochylił się w jej kierunku.
Oíche mhaith – mruknął bezgłośnie tuż nad jej uchem w swoim ojczystym języku. Zdaje się, że spała już wtedy twardym snem, toteż raczej nie mogła go usłyszeć. Opadł na poduszki i mocno pociągnął kołdrę w swoją stronę, odkrywając przy tym jej ciało niemal do połowy. Nieszczególnie go to jednak obchodziło. Przymknął sennie ślepia, wdychając głęboko zapach jej włosów zlokalizowanych gdzieś w pobliżu jego wyczulonych na wszelkie wonie nozdrzy, po czym poruszył się nieznacznie, by przybrać najwygodniejszą z możliwych pozycji. Wiedział dobrze, że kobieta ma w zwyczaju wiercić się przez sen i przepychać, anektując coraz to większe połacie materaca, a więc gotów był w razie czego unieruchomić ją, gdyby w pewnym momencie zechciała pociągnąć mu z łokcia. Mimo iż istotnie odczuwał senność, długo nie mógł zasnąć.

[Zdaje się, że miałaś wczoraj urodziny, więc wszystkiego najlepszego ;]
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeSro Wrz 08, 2010 11:09 pm

Zdziwiła się co prawda, gdy chłopak tak po prostu zaatakował jej wargi, ale nie zrobiła nic, aby mu przerwać. Lubiła takie prawdziwe, stanowcze acz delikatne pocałunki i starała się koncentrować na odbieraniu z nich jak największej przyjemności, co jakiś czas krótko przy tym mlaszcząc. Odwzajemniała pocałunek z zapamiętaniem i namiętnością, najwyraźniej na chwilę zapominając o granicach ich znajomości. Co jakiś czas także przygryzała jego wargi, łapała język Cilliana między zęby, a kiedy w końcu postanowił zakończyć pocałunek, z jej rozchylonych ust wydobył się pomruk niezadowolenia, ale poza tym jej gardłu nie było dane wypuścić już żadnych słów. Czy tego chciała? To właściwie zastanawiające i wymagające dłuższej dyskusji pytanie. Z jednej strony przecież nadal, prócz tego, że była jego przyjaciółką, pozostawała sobą, a wiadome jest jak owa dziewczyna traktuje mężczyzn i co najchętniej robiłaby z nimi całymi dniami. Z drugiej natomiast nie chciała przecież go stracić, a doskonale zdawała sobie sprawę jak on traktuje swoje seksualne partnerki. Wiedziała także, że mimo 'stażu' ich przyjaźni, nie musiałby długo rozważać czy powinien opuszczać Ivory, a po prostu by to zrobił. Milczenie było więc odpowiednią decyzją w tym momencie, a dziewczyna zdążyła także okiełznać na jakiś czas swoje ręce i usta, dając tym samym znać, że naprawdę postara się być grzeczna.
Kilka minut później leżała już owinięta kołdrą i nim zdążyła się obejrzeć myślami odleciała z tego świata. Nie dane było jej więc usłyszeć, gdy chłopak życzył jej dobranoc, a czego z pewnością żałowała. Uwielbiała gdy mówił po irlandzku, nawet, jeśli kompletnie nie znała ich znaczenia. Ten zwrot akurat dane byłoby jej rozszyfrować, jako, że kiedyś miała dziwne zamiłowanie do zapamiętywania wypowiedzianych przez Cilliana słów. Szybko okazało się jednak, że jest ich zwyczajnie zbyt dużo, a ona miała do robienia dużo innych, zdecydowanie ciekawszych rzeczy.
Przez sen poczuła, że ktoś kradnie jej kołdrę, a więc instynktownie - pewnie jak na złość chłopakowi - przysunęła się do niego i z powrotem naciągnęła materiał, aby ten całkowicie przykrywał jej drobne ciało. Dalszą część tego wspaniałego poranka przeżyła już bez większych komplikacji, ale nie dane jej było zbyt dużo śnić, albo bynajmniej owego snu zapamiętać.

Kiedy się przebudzała było już grubo po godzinie piętnastej. Odrzuciła od siebie kołdrę i leniwie wstała, aby na palcach przejść do łazienki i załatwić jedna z fizjologicznych potrzeb, a przy tym nie obudzić Cilliana. Kiedy było już po wszystkim, przypomniała sobie o smsie, który przyszedł zanim poszła spać i dopiero teraz schwyciła telefon w rękę, aby z uniesionymi brwiami odczytać wiadomość od Esme. Coś niekoniecznie jej pasowało, a ekran iPhona od razu zdradził wysłanego, niekoniecznie przez nią samą, smsa do przyjaciółki. Przekręciła tylko oczami i wykręciła numer do przyjaciółki, przykładając sobie od razu słuchawkę do ucha. Wraz z komórką wróciła do sypialni i zdjęła kołdrę z przyjaciela, unosząc w górę kącik swoich warg. Wiadomo oczywiście gdzie utrzymywał się jej wzrok, ale nim zdążyła się napalić, pochyliła się do chłopaka, potrząsając jego ciałem, aby się obudził.
- Dobra, wstawaj dupo - powiedziała, dosyć donośnym głosem, zdecydowanie chcąc zerwać go z łóżka, aby opierniczyć i prawdopodobnie życzyć powodzenia na łowach, podczas gdy ona będzie miała spędzać czas z przyjaciółką i ponownie zadzwonić do Fabiego. Nie mogła mu przecież odpuścić, prawda?

//Dzięki. (;
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeCzw Wrz 09, 2010 6:15 pm

Nie spał najlepiej. Jak zwykle zresztą. Z początku rozpraszała go nieco bliska obecność jej ciała, acz wreszcie i o tym zapomniał, prędko ulegając sennemu otępieniu organizmu. Ułożył więc dużą dłoń na jej boku, dość delikatnie, ledwo wyczuwalnie, właściwie bez większego zaangażowania, raczej po to, by zapobiec jej zwyczajowej ruchliwości, jaką zwykła prezentować przez sen, niż dlatego, że odczuwał podobną potrzebę. Krótką chwilę spod przymrużonych powiek przyglądał się jej uśpionej twarzy, doświadczając tak częstych uporczywych problemów z zaśnięciem, acz wreszcie i on opadł w objęcia Morfeusza, budząc się jednakże co kilka godzin, by później, po kilkunastu irytujących minutach przewracania się z boku na bok, znów zapaść w lekki sen, tak w kółko. Nic więc dziwnego, że w okolicach godziny piętnastej wciąż jeszcze nie czuł się do końca wypoczęty. Przebudził się wprawdzie na moment, gdy wstawała z łóżka (z drzemki wyrywały go często nawet ciche uderzenia deszczu o szybę), lecz nie pofatygował się, by zrobić to samo. Gdy powróciła do pokoju i potrząsnęła nim mocno, by go zbudzić, mruknął pod nosem coś, co równie dobrze mogło być wyjątkowo siarczystym przekleństwem, po czym leniwie przekręcił się z pleców na brzuch, z pomrukiem niezadowolenia chowając twarz między poduszki. Najwyraźniej dawał jej znać, że nie ma jeszcze ochoty na pobudkę. I choć odczuł wprawdzie, że zerwała z niego kołdrę, bo całkiem nagle owiał go chłodny powiew, właściwie nie miało to dla niego większego znaczenia, bowiem nie wpływało nadmiernie na jakość jego snu, która przecież zawsze bez wyjątku pozostawiała wiele do życzenia. Należałoby nawet zaznaczyć, że częściej zdarzało mu się sypiać bez zbędnego okrycia niż z nim, przy czym był to z pewnością kolejny nawyk z dzieciństwa. Nietrudno w końcu zauważyć, że zwykle zaczynał marznąć dopiero w bardzo niskich temperaturach, kiedy inni od dawna trzęśli się już z zimna.
– Hm? – Dziewczyna uparcie nie dawała mu spokoju, toteż po kilku długich minutach uniósł leniwie głowę i przekręcił się na bok, by zaraz potem podnieść się na łokciu i łypnąć na nią wzrokiem seryjnego mordercy. Wolną dłonią poczochrał swoją rudą czuprynę, wyzbywając się przy tym ciążących mu na powiekach pozostałości snu. Nie przejął się nadto, że uważnie zmierzyła go wzrokiem. – Czy naprawdę wydaje ci się, że w tym apartamencie nikt nie powinien spać, kiedy ktoś inny jest na nogach?
Osobiście uważał, że jest stanowczo za wcześnie, by dzwonić do Paige. Widzieli się ledwie wczoraj, więc byłby zwyczajnie zbyt nachalny, gdyby zapragnął nagle spotykać się z nią codziennie, poza tym on sam również po pewnym czasie miałby jej już pewnie serdecznie dość. Nie wiedział jeszcze oczywiście, że zarówno kobieta, jak i jej ojciec zastępca zniknęli już na dobre, zaś wszystkie jego starania poszły w błoto, ale to może lepiej. Szybko wpadłby zapewne w złość, a miał już przecież w ostatnim czasie dość zmartwień, by dokładać mu jeszcze kolejnych. Nie po to umawiał się z nią, nie po to uparcie selekcjonował informacje, by teraz wszystko miało okazać się zupełnie niepożytecznym. Musiał zaczynać całą swą grę od nowa i było oczywistym, że wcale mu się to nie spodoba.
Podrapał się po karku i usiadł na skraju łóżka, rozcierając skronie palcami. Zerknął na Ivory, od razu dostrzegając, że wciąż ma na sobie jego koszulę, a więc z pewnością wstała niedawno. Dopiero po chwili zaobserwował telefon, który trzymała w dłoni, przy czym natychmiast zorientował się, o co musi chodzić. Sam zapomniał już o swoim drobnym wybryku i po prawdzie niezbyt interesowało go, co kobieta ma mu na ten temat do powiedzenia. Podrapał się po karku, odczuwając znajome parcie na pęcherz, toteż powoli podniósł się z materaca i wyminął ją, nie czekając nawet, aż się odezwie. Przejście było ciasne, a odległość między łóżkiem a ścianą niewielka, więc dotknął jej talii, lekko przycisnął do siebie i obrócił się z nią w ten sposób, że zamienili się miejscami. Wykrzywił wargi w nieokreślonym grymasie, posłał jej nieco prowokacyjne spojrzenie, po czym skierował się w stronę łazienki.
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimeCzw Wrz 09, 2010 7:08 pm

- Ja pierdole - mruknęła, kiedy tylko jej połączenie zostało rozłączone i bynajmniej wcale nie czekała za długo na odbiór. Esme musiała być już nieźle zdenerwowana, a więc brunetka postanowiła nie marnować już więcej czasu i po prostu stawić się pod drzwiami apartamentu przyjaciółki stukając aż ta postanowi otworzyć. Jeśli natomiast ta nie zechce ruszyć tyłka, Ivory będzie musiała się pofatygować do recepcji i zdobyć zapasowy klucz, co nie powinno być trudnym zadaniem zważając na to, że pracowali tam naprawdę uroczy mężczyźni.
Na razie jednak przestała snucie kolejnego mistrzowskiego planu i w ciszy przyglądała się wybudzającemu Cillianowi, który obracając się na brzuch zasłonił jej całkiem ciekawy widok. Nie dawała mu jednak ponownie zasnąć, a zwyczajnie potrząsała jego ciałem, aby w końcu się ocknął. Gdy w pewnym momencie stwierdziła już, że spokojnie mogłaby przyrównać przyjaciela do niedźwiedzia podczas zimowego snu, ten łaskawie podniósł się z łóżka, od razu rzucając w jej stronę uszczypliwy komentarz. Brunetka puściła go mimo uszu i powędrowała za chłopakiem niczym wierny pies, odprowadzając go do samej łazienki. Nie zwróciła nawet większej uwagi na to, że potrzebowałby jakiejkolwiek prywatności, ale skoro bez żadnego skrępowania chodził przy niej nago, to równie dobrze mógł załatwić swoje fizjologiczne potrzeby, kiedy Ivory nakładała tusz na swoje rzęsy. Zwykle nie dotykała nawet podkładu, jako że trudno było znaleźć cokolwiek w odcieniu jej skóry, a też zwyczajnie nie był jej potrzebny. Twarz miała bowiem gładką niczym pupa niemowlaka, a jeśli ktoś chciałby odnaleźć nań choć jedną krostę, musiałby cofnąć się w życiu dziewczyny o dobre kilka lat. Dojrzewające koleżanki nierzadko zazdrościły Ivory podczas gdy tonęły pod skorupą makijażu, utrzymując przy tym niezdrowy i doprawdy zniszczony naskórek, a ona była naturalnie (i jakże skromnie) piękna.
Odłożyła dotykowy telefon na brzeg umywalki i zwróciła się w stronę przyjaciela, mieszając czarny tusz w jego pojemniczku. Co prawda wybierała się tylko do Esme, ale sama z siebie lubiła ładnie wyglądać. Z resztą.. która dziewczyna nie lubiła? Brunetka przyglądała się twarzy przyjaciela i oparłszy dłonie na swoich bokach westchnęła krótko.
- Jeżeli jeszcze raz zrobisz coś tak głupiego to urządzę sobie worek treningowy z Ciebie, albo Twojego pianina - oświadczyła w końcu dość stanowczym, acz opanowanym głosem. I nawet nie musiała nad sobą panować, gdyż najwyraźniej nie wpadła w żadnego rodzaju furię ani agresję.. Zupełnie, jakby zwykłe 'Iv' było czymś sto razy gorszym niż napisanie wiadomości do przyjaciółki, która odebrała ją bynajmniej jako chamską. Cóż, zawsze twierdziłam, że Ivory ma dziwną hierarchię wartości, a to wydarzenie jedynie potwierdza moją koncepcję.
Na tym właściwie skończyła swoją przemowę, wiedząc, że niszcząc pianino Cilliana wyrządziłaby mu większą krzywdę, niż gdyby oberwał od niej w twarz. I była skłonna się do tego posunąć, oczywiście w ostateczności, ale wtedy z pewnością i z nią nie stałoby się nic dobrego. Na razie jednak nie przejmowała się konsekwencjami wynikającymi z czynów i przestępstw, których nie popełniła, a obróciwszy się z powrotem do lustra, nałożyła na rzęsy tusz, wcześniej przesuwając kredką przy ich linii na górnej powiece. Zrzuciła jeszcze z siebie koszulę przyjaciela, którą odrzuciła na brzeg wanny i doprowadziwszy się do końca do porządku, zwyczajnie opuściła łazienkę, nago przemieszczając się do sypialni, w której to znajdowały się jej wszystkie rzeczy. Wyszukawszy ich uprzednio w szafie, wciągnęła na pupę zwykłe krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach, dodatkowo zarzucając na siebie jedną z szerokich bluz. Tak ubrana wróciła się jeszcze do łazienki, gdzie zostawiła swój telefon i poprawiwszy swoje włosy przesunęła językiem po górnej wardze.
- Idę do Esme, najlepszy przyjacielu. Jak masz się lenić to lepiej ugotuj mi coś dobrego - dodała jeszcze, z drugiej strony bluzy wciskając luźno kilka złotych, paczkę papierosów i zapalniczkę. Kieszeń zdawała się być nieco wypchana, ale to nie miało większego znaczenia. Ivory ostatni raz wygładziła swoją koszulkę, zapięła polarek i włożywszy trampki (uwaga! na płaskiej podeszwie!) wyszła z domu, podrzucając w ręku klucze. Trzasnęła za sobą drzwiami i ruszyła windą kilka pięter w górę do apartamentu przyjaciółki.

zt
Powrót do góry Go down
Gość
Gość




Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitimePią Wrz 10, 2010 11:25 pm

Podniósł deskę i pokręcił lekko głową, gdy dostrzegł, że dziewczyna podążyła w ślad za nim aż do łazienki. Posłał jej krótkie spojrzenie, dając jej do zrozumienia, by nie zawracała mu głowy, lecz kiedy nie wykazała chęci wycofania się do sąsiedniego pomieszczenia, przekręcił tylko oczami i obrócił się do niej plecami, by w spokoju załatwić potrzebę. Znali się już dość długo, że niejedno widzieli, toteż po prawdzie nie robiło mu to żadnej różnicy. Chwilowa ulga towarzysząca opróżnianemu pęcherzowi, a potem dźwięk spuszczanej wody. Podszedł do niej i opłukał ręce, po czym pochylił się nad umywalką i lekko ochlapał policzki wodą, chcąc ostatecznie odgonić od siebie sen. Spojrzawszy na swoje lustrzane odbicie, przesunął palcami po swojej zarośniętej żuchwie. Powinien się ogolić.
– Naprawdę się za to obraziła? – mruknął kpiąco, gdy tylko Esme odrzuciła połączanie od Ivory, najwyraźniej nie chcąc mieć z nią do czynienia. Uniósł nieznacznie brwi, bardziej tym faktem rozbawiony niźli jakkolwiek przejęty, po czym wytarł mokre dłonie ręcznikiem. W końcu ich relacje były mu co najmniej obojętne. Wprawdzie jeśli w jakiś sposób zależało mu na Iv, zdecydowanie nie powinien przyczyniać się do jej kłótni z najbliższymi, acz to był przecież Cillian, on wszystko postrzegał inaczej. Prawda?
Z lekkim grymasem mocno rozmasował dłonią swoje prawe udo, nieznacznie marszcząc przy tym brwi. Znów powracał promieniujący ból dawno zadanej rany, mimo iż ostatnimi czasy los podarował mu odeń kilka tygodni odpoczynku. Zacisnął zęby w rosnącej irytacji, acz nie odezwał się słowem, a jedynie ucisnął palcami mięsień uda, stalowe ślepia koncentrując na twarzy swej towarzyszki. Znacznie lepiej zrobiłaby, gdyby nic nie mówiła. Drażniąc go, sama sobie szkodziła, na dodatek w jeden z najbardziej destrukcyjnych sposobów. Zmrużył ostrzegawczo oczy i z nagła pochwycił jej ramię, szarpnięciem obracając ją w swoim kierunku. Przyjrzał się jej twarzy.
– Wystarczy, że dostrzegę na moim pianinie jedną ryskę, jedno zadrapanie, chociażby drobinkę kurzu świadczącą o tym, że ktokolwiek go dotykał, a przysięgam ci, przysięgam na wszystko, co kochasz, że zabiję tego, kto tego dokonał, a już na pewno uprzykrzę mu życie. – Nie podnosił głosu, a mimo to jego ton rozbrzmiewał w uszach jako twardy i ostry. I zabrzmiał niezwykle poważnie, jak gdyby jeden instrument znaczył dla niego stokroć więcej od własnego zdrowia i dumy, bo w końcu nie na część jej wypowiedzi odnoszącą się do niego samego zwrócił uwagę, lecz na tę napomykającą o uszkodzeniu jego własności. Choć przypuszczalnie miałby swego rodzaju szacunek do absolutnie każdego pianina napotkanego na swojej drodze, należy pamiętać, że to szczególne, które w tej chwili stało w salonie apartamentu panny Ivory, miało dlań znaczenie wyjątkowe, co przypuszczalnie wiązać się musiało z jakimiś wspomnieniami, o których zwyczajnie nie chciał mówić. Wściekłby się pewnie, gdyby zniszczono każdy inny jego instrument, acz jeśliby destrukcji uległ właśnie ten konkretny, wpadłby w prawdziwą furię. Zapewniam, że nie chciałaby mieć z nim wówczas do czynienia. – Znam każdą jego rysę i każde wgniecenie. Zauważę, gdy jakiegoś przybędzie.
Puścił jej ramię i zajął się czymś innym, uznając temat za skończony. Ostrzegł ją, to wystarczy. Mogła pozwalać sobie na wiele, acz istniały granice, za którymi kończyła się jego cierpliwość, a zaczynały realne konsekwencje. To pieprzone pianino znaczyło dla niego więcej od wielu ludzi (zresztą, jak wiadomo, ludzie nie mieli dla niego znaczącej wartości, przynajmniej w większości przypadków). Było niewycenialne, niewymienialne, niemożliwe do zastąpienia. Kiedy kobieta zajęta była robieniem makijażu, Cillian począł szorować szczoteczką zęby, bez większego zainteresowania spoglądając przy tym w gładką taflę lustra. Nie zareagował, gdy zrzuciła z siebie jego koszulę – no naprawdę, jakby nie mogła zrobić tego gdzie indziej, byle nie przy nim – i opuściła pomieszczenie. Po chwili pojawiła się znów, tym razem kompletnie ubrana. Chyba powiedział coś, acz usta miał pełne pasty, toteż raczej nie pojęła z tego ni słowa. Usłyszał zatrzaskujące się za nią drzwi.
Nie, nie planował dla niej gotować. Wspominałem już przecież, że nie robił tego nigdy, jeśli inicjatywa nie wypłynęła od niego samego. O ile nie zapomni, może zamówi coś w restauracji na dole, acz i tego nie można było być pewnym. Wypłukawszy jamę ustną, udał się do sypialni, odnalazł swoją komórkę i wybrał na klawiaturze numer, mając zamiar załatwić kilka spraw związanych ze zbliżającym się pogrzebem ojca. Wymienił z rozmówcą kilka słów, po czym rozłączył się bez słowa pożegnania, by chwilę potem narzucić na grzbiet koszulkę i bluzę, zaś na tyłek wciągnąć wygodne, luźne spodnie do biegania. Udo pulsowało bólem, lecz mimo to nie zrezygnował z codziennych zwyczajowych biegów, chociaż wiedział doskonale, że po wszystkim bolesne doznania okażą się jeszcze dotkliwsze. Zgarnął z półki zapasowe klucze i opuścił apartament.

zt.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 Empty
PisanieTemat: Re: Apartament Beyrole - Sky Tower   Apartament Beyrole - Sky Tower - Page 6 I_icon_minitime

Powrót do góry Go down
 
Apartament Beyrole - Sky Tower
Powrót do góry 
Strona 6 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
 Similar topics
-
» Apartament Locarno - Sky Tower
» Apartament Brian'a.

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Tereny Wspólne :: Rynek :: Stare Miasto-
Skocz do: