Przewróciła oczami i wyciągnęła sobie sztylet wbity w bok, krew polała się ciepłym strumieniem ale Greta nawet nie pisnęła, chyba rzeczywiście była masochistką. Podniosła się z podłogi i chwiejnym krokiem podeszła do kraty, wystawiła rękę z klatki, wycelowała w brzuch spocka, lub ramię, jeśli siedział bardziej tyłem, rzuciła sztylet ale zważywszy na poraniony bark trafiła go w udo, tuż nad kolanem. Szybko odsunęła się od kraty.

Sztylet wbił się lekko w udo chłopaka, a ten wyciągnął narzędzie zbrodni i odrzucił je na bok. Wstał z fotela i spiorunował dziewczynę wzrokiem, za moment wrzucając do rozgrzania pręt do piecyka.
- Spokojnie, nie musisz się o siebie upominać. Wkrótce nadejdzie Twoja pora.

- Nie wiedziałam, że masz zmyślonego przyjaciela - powiedziała tylko gdyż jego odpowiedź na sztylet dziewczyny brzmiała jakby teraz zajmował się kimś konkretnym. Wzięła dość krótki rozbieg i narobiła hałasu skacząc na kraty, rzeczywiście może trochę się martwiła, że o niej zapomniał. Wyznawała bowiem zasadę im szybciej tym lepiej im głośniej tym ciekawiej.

dzień później

Minął już jeden dzień a Greta jak siedziała w klatce nietknięta, tak siedziała. Wciąż wpatrywała się w przygasający już ogień, a ten kretyn nadal siedział w fotelu. Nie miała pojęcia na co czekał ale zaczynało jej się potężnie nudzić do tego brak bluzki dawał jej się we znaki w postaci drgania całego ciała i szczękania zębami. Czy to takie trudne trochę ją pokiereszować i wyrzucić na deszcz? Nie! Więc o co mu w ogóle chodziło - rusz się wreszcie! - Greta zdarła sobie gardło krzykiem i kopnęła w kraty.

Uhm.

W takim razie przesiedzieli tu noc. W tym czasie piec zdążył się już nagrzać, gdyż Spock co chwilę dorzucał do niego drewno, a pręcik także lśnił już w pięknym odcieniem czerwieni.
Chłopak podszedł do klatki i spojrzał na dziewczynę, chwilę później pętając jej ręce i nogi w liny. Jako, że była osłabiona, na pewno nie miała siły się bronić. On przynajmniej jadł przez tą dobę.

Nie zdołała się wyrwać jednak udało jej się ugryźć go w przedramię, nie sądzę natomiast by zrobiła mu jakąś większą krzywdę. Może nawet połaskotała go kłem, na miejscu Spocka byłabym iście rozbawiona zachowaniem rudej. Obrzuciła go obrażonym spojrzeniem i przestała się bezsilnie szamotać.

I rzeczywiście, chłopak się krótko zaśmiał, ale nie był to śmiech wesołego chłopca. Raczej pełen poirytowania i litości w stosunku do dziewczyny.
Kiedy w końcu uporał się z wiązaniem jej kończyn, przerzuciwszy sobie rudą przez ramię, zaniósł ją w stronę jednej ze ścian. Dziewczyna zwisała swobodnie, a liny którymi związane miała ręce w nadgarstkach zaczepione były o metalowy pręt w ścianie.
- To co, wiewióro, wybierz miejsce na tatuaż. - zaproponował. Choć szczerze powiedziawszy nie bedzie się zbyt sugerował jej zdaniem, gdy nie spodoba mu się propozycja.

Greta szarpnęła się wisząc na ścianie jednak to nie sprawiało, że czuła zew wolności. Wręcz przeciwnie, lina przecierała jej nadgarstki na co ruda fuknęła poirytowana i westchnęła bezradnie - mam udawać, że naprawdę Cię to interesuje? - mruknęła nie mając najmniejszej ochoty na zabawy z tym bękartem diabła. Potrząsnęła głową by ruda kurtyna opadła jej na twarz, niech czarny się bawi, ona nie miała zamiaru być widzem.

Podszedł do dziewczyny, a jej włosy ponownie założył za ucho Grety. Cóż, jego zdaniem po prostu nie mogła tego przegapić. Przysunął palec do jej brody, a głowę rudej uniósł w górę.
- Oj. Lepiej ze mną współpracuj.

Spiorunowała go wzrokiem - no przecież współpracuję, wiszę tu bez większych sprzeciwów i nie przegryzłam ci jeszcze przedramienia chociaż miałam kilka okazji. Jestem grzeczna więc rób swoje i mnie wypuść - mruknęła ponuro kręcąc energicznie głowę i w ten oto sposób włosy znów opadły jej na twarz. - Możemy zaczynać? - spytała, och jak nisko musiała upaść, żeby błagać o tortury.

Chłopak przekręcił oczami i podszedł bliżej dziewczyny. Jednym, sprawnym ruchem rozpiął jej spodnie, które następnie zsunął aż do jej kostek, na których wysokości spętana była lina. Głupio się zaśmiał, wsuwając palec za pasek jej matek, które za moment pociągnął w dół, ot, dla własnej satysfakcji.
Przestąpił kilka kroków i w ten oto sposób znalazł się przy piecu z nagrzanym prętem. Chwycił go mniej więcej po środku, aby się nie oparzyć i razem z lśniącym napisem Black podszedł do rudowłosej. Na razie po prostu stał i wpatrywał się łasym wzrokiem w jej nieokryte niemal niczym ciało.. bo przecież górę zasłaniał jedynie stanik.

Greta westchnęła ciężko i wydała z siebie bezradny pisk sprzeciwu - jezu człowieku, matka ci nie mówiła, żebyś nie ściągał majtek nie swojej kobiecie - mruknęła ponuro zastanawiając się co też jej poczciwy kumpel Spock ma okrutnego na myśli i jakież potworności chowają się pod jego niezbyt ciekawym uśmieszkiem. Greta szarpnęła się mając pieprzoną nadzieję, że ten sznur w końcu puści. Chyba zdecydowanie wolałaby, żeby znęcała się nad nią Lara.

Chłopak zaśmiał się krótko.
- Moja matka ostatni raz widziała mnie przy porodzie. - oświadczył, zbliżając się do dziewczyny. Spock całe swoje życie wychowywał się przy boku Evana, toteż działał dosyć podobnie jak ojciec. Po chwili pręt przekręcił się w palcach chłopaka, a ten przysunął go do wewnętrznej strony jednego z ud Grety i przycisnął mocno, wypalając jej cudowny, krwisty tatuaż.

Dziewczyna ruszyła się, bo kto nie ruszył by się przy tak nieprzyjemnym doświadczeniu i pisnęła raz jeszcze, teraz bardziej przeraźliwie i przeszywająco co zapewne potomkowi Evana musiało sprawić nie lada przyjemność. - No tak, z tego co słyszałam Twój ojciec ściąga majtki nie tylko nie swoim kobietom ale i nie swoim mężczyznom - warknęła do niego powstrzymując się od cichych pojękiwań gdy rana ocierała się o udo. Świetnie, wyśmienicie wręcz, teraz przez tydzień będzie chodzić jak pingwin.

No, niestety.. przez tydzień będzie musiała się pomęczyć, ale potem będzie miała śliczny tatuaż! Spock zaśmiał się krótko ze słów Grety, na które po prostu wzruszył ramionami.
- Jest idealny, prawda? - zagaił na temat swojego ojca, a chwilę później odsunął pręt od nogi rudowłosej, odrzucając go za moment na bok. Nagle do głowy przyszedł mu genialny pomysł.
- Jesteś dziewicą? - spytał po prostu, odpalając sobie papierosa. Ah, jak on uwielbiał takie powolne tortury. Nie były wtedy męczarnią jedynie dla Ciała, ale także dla psychiki.

Greta odrzuciła włosy jednym ruchem głowy i wbiła zdziwione spojrzenie w Spocka. Później jej wyraz twarzy zmienił się w panicznie rozbawiony - chyba sobie żartujesz nie? - spytała dość cicho by okazać jak bardzo nie podoba jej się pytanie i pomysł który być może uroił sobie bękart. Oczywiście, że sobie żartował. Okej był potomkiem największego świra w mieście tuż po Ronniem który w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął, ale przecież choroby psychiczne nie są przekazywane z genami. Nie psychozy i nie zaburzenia na tle seksualnym.

Spock zaśmiał się krótko pod nosem.
- W ogóle mnie nie znasz. Nie żartuję w takich wypadkach. - oświadczył i w chwilę później stał już przy dziewczynie, przysuwając dwa palce do jej małej, ale jedynie po niej przejechał, zaraz zsuwając rękę na tatuaż, który przed chwilą zrobił.

Greta niemal zemdlała gdy zorientowała się, że ten kretyn wcale nie żartuje - zostaw mnie zboczony świrze - krzyknęła szarpiąc się bez skargi na to, że pewnie z nadgarstków już dawno zaczęła płynąć krew - do reszty cię pochrzaniło?! - pisnęła mu do ucha. Aż dziw, że jeszcze nie przyszło jej do głowy zrezygnować z całej tej akcji z gangami. Do reszty ją pokręciło, do tego musiała tu wisieć i czekać aż Spock zaspokoi swój głód, hodowany za pewne całymi miesiącami, tylko dla jakiegoś pieprzonego gangu, z którym nawet nie jest zżyta, oj Greto. Czy zawsze musisz mieć takie porąbane pomysły?

Zaciągnął się ostatni raz swoim papierosem, którego po chwili zgasił na brzuchu rudowłosej dziewczyny. Odszedł od niej do skrzyni, która stała przy jednej ze ścian i ku jego miłego zaskoczeniu, odnalazł w niej.. wibrator! Swoją drogą, zaczął zastanawiać się jak często członkowie niebieskiego gangu używają go do tortur, ale już za moment stał z nim przed dziewczyną. O dziwo, urządzenie działało, a Spock zaczął wodzić nim po udzie Grety.
- Lepiej się nie odzywaj, bo zaraz Ci tym zatkam mordę.

- Spieprzaj idioto - warknęła. Przez to wszystko zaczęła rozważać poddanie się i wciągnięcie do przeciwnego gangu. Chociaż to zapewne nie takie łatwe, skoro nie wielu się na to pisze. Okej była niewierna swoim i w tym wszystkim trochę zdradliwa ale do jasnej anielki, nie mógłby jej powbijać noża w brzuch a nie wibratora w tyłek. To stanowczo bardziej upokarzające niż wicie się na podłodze w kałuży krwi.

Ale jemu chodziło o to, żeby ją upokorzyć. Nie widzę więc problemu.
- Za jakieś dwadzieścia minut. - odpowiedział, przesuwając już teraz maszynką po małej dziewczyny, a w końcu wdarł się między jej nogi. Muszę przyznać, że związanie ich nieco utrudniało mu pracę, ale.. dla chcącego nic trudnego, prawda?

Dziewczyna jęknęła cicho starając się to jakoś powstrzymać. No sama nie wiem. Może pomyśli sobie o czymś ohydnym. Na przykład o tym jak jej matka rozbryzgała sobie mózg na szafkach kuchennych. Szkoda tylko, że Greta nie wiele z tego pamiętała do tego całe to wspomnienie rozstroiło ją do tego stopnia, że tylko spuściła głowę, włosy opadły jej na twarz a ona sama poddała się chorym zabawom Spocka.

I już zaraz wibrator został wsunięty w dziewczynę. Nie powiem, żeby jakoś gładko poszło, ale Spock jakoś nie miał zamiaru się nad tym zastanawiać.
Nawet specjalnie nie przyglądał się twarzy rudej, zamiast czego krótko ziewnął, odsuwając głowę w bok.

Greta postękiwała cicho co jakiś czas szarpiąc się jakby jeszcze miała nadzieję, że ucieknie z tej meliny gwałcicieli - zostaw mnie - powtarzała co jakiś czas jakby to była swego rodzaju modlitwa. Być może zaraz odśpiewa mu gorzkie żale, jeśli uda jej się przypomnieć ostatni raz kiedy była w kościele. Mianowicie w wieku 5 lat, a i wtedy nie uważała zbyt wiele kopiąc torebkę pewnej pani w rzędzie.

Ale on był głuchy na jej prośby. Nadal po prostu wsuwał w dziewczynę wibrator i wysuwał go co jakiś czas, zwiększając w pewnym momencie obroty. Cóż, jeśli cała rodzinka jest tak udana jak Spock i Evan, ciekawe rzeczy mogą dziać się w mieście od powrotu wszystkich dzieci Szefa do Miasta Śmierci.