Stary magazyn.

Evan przyszedł tutaj razem z Darcy. To właśnie w tym miejscu gromadzona była cała broń blacka, a pod magazynem znajdował się nawet schron dla niebieskich. Wyciągnął z kieszeni pęk kluczy i największym z nich otworzył wejście do starego budynku. Było tutaj równie ciemno co w jego domu, a kto zauważyłby włącznik światła byłby po prostu Bogiem.
- Zapraszam. - odezwał się głupkowatym tonem i ruszył w głąb do pomieszczenia z bronią.

Wchodząc do budynku, zatrzymała się na moment, by jej wzrok przyzwyczaił się do ciemności. Zaraz potem ruszyła pospiesznie za Evanem, rozglądając się dookoła z nieukrywaną ciekawością.
- Dużo tu tego jest? - zapytała, wodząc wzrokiem po stosach broni.

- Jak nasrał. - oznajmił wyraźnie zadowolony i podszedł do szafki, która, jak myślał, znajdowała się gdzieś naprzeciw niego. Otworzył drzwiczki, a jego oczom ukazały się trzy czarne glocki. Wziął dwa z nich i wysunął w stronę dziewczyny. Zaraz jednak cofnął jedną dłoń.
- Jeden na razie Ci starczy.

Zadowolona wyciągnęła obie ręce, lecz gdy Evan cofnął jedną, jęknęła cicho, zamierając.
- Dlaczego? - Była przyzwyczajona strzelać z dwóch i nie widziała powodu, dlaczego teraz też nie mogłaby używać obu. Spojrzała na Evana z miną całkowitego niezrozumienia - taką, jaką zwykły robić pięciolatki gdy zabierało im się lizaka bez powodu - opuszczając ręce nie wziąwszy na razie nawet tego jednego glocka.

- Nie marudź, bo zaraz nie dostaniesz żadnej. - zaśmiał się pod nosem i obrócił, odkładając pistolet do szafki i zamknął ją z powrotem na klucz. - Za szczeniak jesteś żeby mieć dwa.

Burknęła coś niezadowolona, biorąc w końcu tego jednego glocka.
- Szczeniak - prychnęła - No pewnie.
Wsunęła glocka za pasek, potem odwracając się. Założyła ręce na piersi, naburmuszona. To była istna niesprawiedliwość, ot co.

Podszedł do niej i poglaskał dziewczynę po policzku.
- Spokojnie, wszystko przychodzi z czasem. - zaśmiał się puszczając jej oczko i przeszedł wokół tego pomieszczenia, przyglądając się znajdującym w środku broniom.

Mruknęła tylko coś, ani trochę nie udobruchana. Była oburzona, nawet bardzo. Strzelać z jednego glocka, też coś. A co ma w tym czasie robić druga ręka?
Mimowolnie odrzuciła grzywkę, siadając na jednej ze skrzynek. Teraz ewidentnie potrzebowała czegoś na pocieszenie po tym kopie w tyłek od życia.

- Obraziło się dziecko? - spytał rozbawiony i podszedł do niej. Nachylił się nad dziewczyną, opierając dłonie na kolanach szatynki.
- To może procę Ci dorzucić?

- Głupi jesteś. - stwierdziła inteligentnie, odwracając wzrok. Procę, no pewnie. Ostentacyjnie oparła się o ścianę, cofając się od chłopaka. Szkoda, że nie przywiozła swojej broni... Ale w sumie, i tak nadawała się do wyrzucenia. Po tylu latach używania - a w między czasie także podtopieniach i z trudem udanych naprawach - był to po prostu złom.

- Nie, no co Ty. - zaśmiał się krótko i zgarnął sobie jakąś ciekawą zapalniczkę, którą właśnie znalazł. Wsunął ją do kieszeni podnosząc się w tym czasie z kolan dziewczyny.
- Dobra, idziemy stąd bo zamykam.

Niechętnie się podniosła, potrząsając głową by jakoś przywrócić włosy do artystycznego rozczochrania.
- Idziemy gdzieś w konkretne miejsce? - zapytała po chwili. Ona w sumie mogła wrócić do domu, aczkolwiek tam był jej brat, który z pewnością coś jej poprzestawia w domu. Darcy wolała więc poczekać, dać mu czas i wrócić dopiero, by zobaczyć efekt.

Obrócił głowę w jej stronę.
- A chcesz? Przecież jestem głupi. - powiedział z rozbawieniem i poruszył śmiesznie brwiami. Obrócił się w końcu do dziewczyny i wyciągnął rękę w jej stronę.

Fuknęła coś cicho, ale ostatecznie wsunęła swoją dłoń w dłoń chłopaka i wstała.
- Chodźmy do ciebie. - zadecydowała. - Tam łatwiej się myśli, co robić. - Pociągnęła nosem, mimowolnie poprawiając JEDNEGO, samotnego glocka za paskiem. Chyba musi wykombinować jakieś poręczniejsze miejsce dla broni, bo stąd pistolet nieustannie się wysuwał.

Chłopak zaśmiał się na jej słowa i ruszył z dziewczyną do wyjścia. Kiedy już przeszli przez wielkie, metalowe drzwi magazynu Evan zamknął je i ruszył z dziewczyną do swojego domu, opowiadając jej po drodze o wczorajszej wizycie Lucy.

Powędrowała za Evanem, słuchając i co jakiś czas komentując. Zabawne, jak niektórzy ludzie potrafią być nerwowi. Darcy taka nie była. Chyba.