Mieszkanie Jacka

Nie oczekiwał niczego w zamian. Jedyne czego chciał to sprawić jej przyjemność. Tak dawno tego nie robił. Jack zaczepnie włożył końce palców pod materiał dresowych spodni i delikatnie strzelił gumką, śmiejąc się przy tym cichutko. Drugą dłoń położył na policzek dziewczyny i przyciągnął ją nieco do siebie składając na jej ustach namiętny pocałunek.

Odwzajemniła pocałunek, jejku ona oszalała, ona jest nienormalna. Awww, Annie, ciołkuuu.
Ułożyła rączki na jego klatce piersiowej, po chwili jedną z nich przjechała wzłuż jego krocza przez bokserki, tak, wzdłuż jego krocza sprawnie biegły blondynki paluszki.
Mlasnęła cichutko w trakcie pocałunku, który jej tak smakował.

Poczuł jej smak, zapach. Ten sam co w tą pamiętną noc. Dodatkowo jej dotyk sprawiał, że ciało Jacka wygięło się delikatnie, a on sam nieco agresywniej zaatakował usta dziewczyny. Na chwilę przestał, opierając się czołem o jej czoło i nieznacznie się uśmiechnął.
- Powinniśmy? - spytał, przygryzając dolną wargę.

-Jack..może jednak chodźmy dzisiaj spać, późno jest.. - zachichotała cichutko układajac dłoń na karku chłopaka, natomiast jego agresywniejszy pocałunek też odwzajemniła. Musnęła jego usta na końcu delikatnie, pociagnęła lekko ząbkami jego dolną wargę.
Tak,ona też pamiętala ich tamtę noc i wspólny prysznic..

- Dobrze. - powiedział i uśmiechnął się do niej szeroko. W następnej chwili powoli podniósł się z kanapy i spojrzał w dół na dziewczynę, wyciągając w jej stronę dłoń.

Uśmiechnęła się łapiąc jego dłoń, podniosła się niechętnie z tej kanapy, na której było jej tak miło.. Odwzajemniła szeroki uśmiech - jesteś niezwykły. - oznajmiła uśmiechając sie jeszcze szerzej.

- To komplement? - zaśmiał się i powoli zaczął ciągnąć dziewczynę w kierunku sypialni. - Wzajemnie. - mrugnął do Niej okiem kiedy znaleźli się za drzwiami.

-Otóż to, komplement -przytakneła zaraz wskakując na łóżeczko, zawołała go wyciągnięciem rączek w jego stronę. - Nie zostawiaj mnie. -szepnęła z łezkami w oczach.

- Nie mam zamiaru. - odpowiedział, śmiejąc się zaraz cicho i podszedł do łóżka, zaraz sam na nie wskakując.

Uśmiechnęła się szeroko zaraz atakując go swoim ciałem, wtuliła się od razu w chłopaka. Wdychała jego zapach,czując sie bezpieczniej.. Mimo wszystko zaczepiła znów paluszkami krocze chłopaka przez bokserki.

- Mieliśmy iść spać... - mruknął, śmiejąc się zaraz cicho. Przytulił się do dziewczyny i jeszcze raz ją pocałował.

-No wiem,tak tak. - Pzytaknęła niby świadomie zaraz odwzajemniając pocałunek...Ale nie mogła sie powstrzymać, naparła lekko paluszkami znów na jego krocze. Przegryzła lekko jego dolną wargę..

Czując jej dotyk nie mógł się powstrzymać i przybliżył się ciałem do ciała dziewczyny, czując jak napór jej dłoni nieco rośnie. Dłoń położył na karku Annie, nie zaprzestając namiętnych pocałunków.

Przechyliła delikatnie główkę pogłebiając pocałunek.
Bawiła się jego języczkiem koniuszkiem języka błądząc wokół jego końca języka. Jak widac on lubiał sprawiać jej przyjemność,a ona jemu..

Jack sam podniósł się z łóżka i wyraźnie zakłopotany podrapał się po czole. Więcej było w tym jego winy niż Annie, stąd jego zakłopotanie kiedy po raz któryś mówiła "Przepraszam". Przecież wszystko dobrze rozumiał. Sam miał wrażenie, że to nie był najlepszy pomysł. I chociaż jemu również było cudownie to zdał sobie sprawę, że jego wątpliwości były uzasadnione i z ogromnym trudem stwierdził, że może tak będzie lepiej dla Nich obu. W końcu wszystko miało być tylko przygodą, bez zobowiązań, a zamieniło się w coś co sprawiało, że długimi godzinami nie sypiał. Po tym wydarzeniu wiedział już jednak, że trzeba podjąć męską decyzję i raz na zawsze zamknąć ten temat. Z ogromnym żalem, ale tak będzie po prostu lepiej dla Nich obojga.
Powoli założył na siebie spodnie i bluzę i ruszył w kierunku wyjścia z mieszkania. Nocny spacer w tej chwili bardzo mu się przyda. Bo chociaż nie sprawiał takiego wrażenia to miał dosyć tej sytuacji. Chociaż winił tylko siebie, bo doszło do czegoś czego sobie odmawiał przez dłuższy czas. Złapał za klamkę i otworzył drzwi swojego mieszkania, a następnie wyszedł na korytarz przekonany, że pewien rozdział w jego życiu właśnie się skończył. Nieodwracalnie.

Kilka godzin później, Jack wrócił do swojego mieszkania w jeszcze bardziej podłym nastroju niż kiedy je opuszczał. Zamknął za sobą drzwi i oparł się głową o ścianę, wzdychając kilka razy ciężko. Najtrudniejsze już za nim.
Ściągnął buty i ruszył w kierunku salonu, czując jak z każdą sekundą gniew na samego siebie rośnie. To był już jednak koniec i nie chciał tego zmieniać. Tak było dobrze. Rzucił się na swój fotel i włączył telewizor. Nie bardzo interesowało go jednak co oglądał, więc włączy obojętnie jaki kanał i przymknął oczy, jednocześnie odchylając głowę do tyłu. Czuł jak powoli zasypia po nieudanym dniu.

Obudzi się cały obolały. Jack jęknął cicho z bólu czując rwanie w kościach od niewygodnej pozycji, w której przespał całą noc. Zmęczony i zniechęcony wczorajszym dniem zasnął sam nie wiedząc nawet kiedy. Podniósł się z fotela i przeciągnął, wydobywając z siebie kilka pomruków. Jeszcze się nie wyspał.
Chłopak ruszył w kierunku łazienki, by chwilę potem wziąć szybki prysznic i przebrać się w świeże ciuchy. Postanowił, że zje coś na mieście, więc szybko zarzucił na siebie kurtkę, buty i wyszedł z mieszkania. Na dworze pogoda wcale się nie poprawiła, czego miał już serdecznie dosyć. Musiało być jeszcze tak ponuro na zewnątrz? Przekręcił zamek w swoich drzwiach, a następnie zbiegł po schodach na sam dół.

Dawno tutaj nie był. Ostatnimi czasy włóczył się z miejsca do miejsca bez konkretnego celu. Tego wieczoru jednak, zmarznięty do szpiku kości, zmęczony, a przy okazji w towarzystwie Annie dostał się pod drzwi swojego mieszkania. Trzęsącymi się dłońmi wyciągnął z kieszeni swoich dżinsów klucze i otworzył drzwi.
- Nareszcie... - mruknął pod nosem, łapiąc za klamkę i wpuszczając dziewczynę, a zaraz sam wchodzą do środka. Pośpiesznie zamknął drzwi, ściągnął buty i ruszył w kierunku kuchni. Nie musiał jej oprowadzać. Znała to miejsce, a od jej ostatniej wizyty nic się nie zmieniło. - Coś ciepłego? - zawołał przez drzwi od kuchni.

Kiedy tylko znaleźli się w środku Annie rozpromieniła się na podmuch ciepła w jego domu.
-Mmmmm, aż przyjemnie. - wymruczała z uśmiechem zaraz szybciutko się rozbierając z bucików, szlaika,czapki ,ekawiczek i płaszczyka.
Pomaszerowała grzecznie za mężczyzną zaglądając do kuchni jednocześnie opierając się o framugę. - Herbatkę. - poprosiła grzecznie zaraz wchodząc dalej do kuchni. Obserwowała Jack'a uśmiechając się przy tym coraz szerzej. To wszystko było prędkie i niesamowite. Przyjemne.
Potarła o siebie znów swoje rączki zaraz się nimi obejmując.

- Się robi. - mruknął pod nosem z uśmiechem, bardziej jednak do siebie. Chwilę potem postawił dwa kubki na blacie i zerkając kątem oka na Annie zabrał się za parzenie herbaty. - Właściwie to nie spytałem. - zaczął, obracając się na pięcie w jej kierunku. - Co u Ciebie słychać? Co się zmieniło, co się nie zmieniło? - spytał, zaraz znowu odwracając się do Niej plecami. Na krótko jednak, bo parę sekund później niósł już dwa kubki, które postawił na stole. Gestem poprosił ją by usiadła.

-Nie..nic się konkretnego nie działo,zrobiło się w zupełności szaro , pusto i brzydko. - Siadła na wskazanym miejscu oznajmując półszeptem .Spuściła wzrok na swoją herbatę. Wcisnęła paluszek wygodnie w ucho kubeczka zaraz ostrożnei je podnosząc. Podmuchała przez chwilkę i ostrożnie spróbowała wziąć łyka.
Podniosła wzrok z herbaty na chłopaka. - A u Ciebie coś uległo większym zmianom?
No tak u niego sie pewnie wiele zmieniło, on miał zapewne o wiele ciekawsze życie ostatnimi czasy niż ona.

Sam usiadł po drugiej stronie stołu i złapał za swój ulubiony kubek. Powoli upił dwa małe łyki gorącej herbaty, czując jak robi mu się ciepło w żołądku. Przez dłuższą chwilę pozostawał w takiej pozycji nie odpowiadając, by w końcu wzruszyć ramionami i mruknąć bez większego entuzjazmu:
- Bez zmian. Właściwie to zupełnie bez zmian. Poznałem parę ciekawych ludzi, parę kontaktów się urwało. Ale jak widzisz nadal wiodę życie samotnika, najczęściej poza domem. Nic się nie zmieniło. W tym tkwi problem.

-Poznałeś kilka osób, kontaktów sie troche pourywalo to może warto niektóre odnowić? - spytała z uśmiechem przyglądając mu się przez krótką chwilkę. Zaraz jednak spowotem spuściła swoja główkę, spoglądając na zegarek na jego kuchence rozwarła nieco usta
-Już tak późno? może już pójde heh żebyś się wyspał, no chyba,że tak jak kiedyś pozwolisz mi jedną noc zagościć? - uśmiechnęła się ciepło zaczepiając go kolankiem w jego kolano pod stołem.
Zaraz jednak lekko podirytowana rudą grzywką, której kosmki spadały na jej oczy dmuchnęła w nią marszcząc przy tym śmiesznie i czółko i nosek.
Nie chciala mu zawracać glowy ani przeszkadzac,nie chciała być dla niego problemem.

- Pewnie tak. Ale trudno jest spotkać kogoś ze starych znajomych na mieście. Numerów też nie mam. - wzruszył ramionami. Prawdę mówiąc niewiele było osób, na których by mu zależało, z którymi po takim czasie chciałby się spotkać. Chwilę siedział cicho, a w odpowiedzi na pytanie dziewczyny na jego twarzy pojawił się ciepły, szczery, acz przepraszający uśmiech. - Bardzo chętnie, ale... to chyba nie jest najlepszy pomysł, nie uważasz? - spytał, zaraz chowając się za kubkiem z herbatą. Miał nadzieje, że zrozumie co miał na myśli.

-No pewnie, masz rację, przepraszam. Ale jeśli chodzi ci o tamtejsza sytuację. - chrzakneła cicho. I tak spałabym osobno głuptasie. -uśmiechnęła się nieznacznie pukając się paluszkiem w czółko.
- Wariat - zachichotała po chwili cicho. Spojrzała na soj kubek czekając aż przestygnie zostało juz tylko pare łyczków, wypije i zniknie. Znów wszytko ucichnie i spokój się otrząśnie i przyjemniej mu be zniej będzie. Jak zwykle to bywało Annie towarzystwa nikomu nie brakowało.
Bynajmniej rudej się tak zdawało. Może dlatego,że większośc jej bliskich wyjechała..zniknęli.