Apartament Locarno - Sky Tower

Przylgnela cialem do ciala faceta. Jeczala chlopakowi prosto do ucha, a swoje palce zacisnela na skorzanej kanapie.
Esme w przeciwienstwie do Raziego nie pragnela mocno seksu. Potrafila bez niego dlugo wytrzymac.

- Au..- mruknela powstrzymujac swoim cialem ruchy faceta. Bez takiej agresji..ona nie chciala miec sniakow..w dodatku po seksie.
Uniosla glowe by moc spojrzec na faceta z mina wrecz mordercy.
- Boli mnie to, Raz...

Chłopak na chwile zwolnił swoje ruchy ale nie przestawał ruszać biodrami w górę i w dół
-Przepraszam, poniosło mnie.
Chłopak rzeczywiście był agresywny w seksie ale juz nic na to poradzić nie mógł. Najwyżej nie będzie nabierał tempa. Ręce ponownie ulokował na pośladkach dziewczyny i zacisnął na nich swoje palce ale już nie tak mocno jak poprzednio. Ponownie przyśpieszył trochę swoje ruchy a usta już nie wgryzały się w szyję tylko muskały ją dość delikatnie.

Dziewczyna ponownie rozluznila swoje miejsce by odbierac przyjemnosc ktora dawal chlopak. Wyprostowala swoje tulowie, a potem lekko je wygiela do tylu opierajac rece na nogach faceta. Powoli krecila swoimi bioderkami kolka by dac im jeszcze wiecej przyjemnosci.

I tak po niedlugim czasie Esme oznajmila glosniejszymi jekami od poprzednich, ze juz doszla, a swoj ciezar ciala ponownie przeniosla na tors faceta.
Calowala Raziela po szyi zapierajac sie jedna dlonia o kanape.

/Po kilku dniach.


Przyszla z Casperem w nienajlepszym nastroju. Kolejny temat tabu - Raziel. Miala skonczyc z nim wszystko, bo tak jest bezpieczniej dla niej? A co z jego uczuciami, z tego co wiedziala byly o wiele silniejsze niz mojej bohaterki dla ktorej w sumie byl wazny tylko seks.
- Glodny jestes? - zapytala cicho podchodzac do barku by zrobic dwa slabe drinki. Slowa jej przyjaciela ciagle lazily po jej glowie, z jednej strony mial racje, a z drugiej strony - latwo mu to powiedziec. A jak powie mu to jak bedzie trzezwy i tak czy siak bedzie chcial jej cos zrobic? Ona najwyrazniej go sie bala i to byla jedna z najwiekszych przyczyn dla ktorych wciaz z nim sie kochala. Bala - Es przeciez zawsze byla odwazna, to jest straszne.

Doskonale rozumiał, że Esme z nim nie skończy. Co jeszcze bardziej napawało go krwawymi wizjami z nim i Razim w roli głównej. Zrzucił buty przy drzwiach i usiadł na kanapie w jeszcze bardziej podłym nastroju niż Essie. Nie w głowie mu było jedzenie. Oparł łokcie na kolanach a w dłoniach ukrył twarz wzdychając cicho. Po chwili usiadł normalnie i przestał przejawiać jakąkolwiek słabość. Tylko nerwowo przeczesał czuprynę palcami.
- Nie jestem głodny Essie - powiedział cicho przyglądając się istnie ciekawemu dywanowi. Pewnie z ikei, próbował zakrzątać sobie głowę płachtą położoną na ziemi co całkiem nieźle mu szło. Potem przeniósł wzrok na stolik i tak się zaczęła zła strona myślenia. Wyobraził sobie Raziela ćpającego przy stoliku i złość jaka w nim wezbrała zmusiła go do podniesienia się i pójścia do łazienki. Usiłował nie trzasnąć za sobą drzwiami, ale jak na złość nie udało mu się.

Esme wzdrygnela sie, wiodac zaraz wzrokiem na zamkniete drzwi.
- Casper..- wypowiedziala jego imie idac zaraz pod drzwi lazienki. Nie chciala wchodzic, wiec zapukala opierajac glowe na nich.
- Moge wejsc? - zapytala cicho wzdychajac. Jezeli chodzi o skrywanie agresji w sobie to Esme byla w tym lepsza niz jej przyjaciel. Emocje szarpaly nia, a i tak zachowywala sie spokojnie.

Stał chwilę zastanawiając się co może zrobić zanim otworzy Esme jednak nic oprócz strzaskania lustra nie przyszło mu do głowy. Zaniechał więc swoje plany i otworzył drzwi na oścież po czym oparł się o framugę. Chrząknął głośno i zamrugał kilkakrotnie oczami.
- Tak? Co się dzieje? - Spytał jak gdyby nigdy nic i schował ręce w kieszeniach.
- Chcesz skorzystać z łazienki? Już wychodzę - minął ją w drzwiach.

Opuscila glowe w dol i zatrzymala go za nadgarstek za nim odszedl.
- Co sie dzieje? To chyba pytanie do ciebie..- puscila go, nie chcac go na sile przy sobie zatrzymywac, jednak zwrocila sie w jego strone.
- Zrobie tak jak mowiles, a przynajmniej postaram sie. - oznajmila cicho wzdychajac. Wygladala jakby miala zaraz zaczac plakac. Plakac? Esme? Nie..nie zamierzala, ale buzke miala rzeczywiscie smutna.
- Mielismy nadrabiac stracony czas, tak? A nie zloscic sie i trzaskac drzwiami. - przypomniala mu wsuwajac dlonie w kieszenie spodenek.

Odwrócił się i wbił w nią czujne spojrzenie by sprawdzić czy mówi serio. Jak zwykle niczego nie dało się wyczytać oprócz tego, że wyglądała na niemalże zapłakaną. Trochę go to przeraziło. Esme nigdy nie płakała i na pewno teraz sytuacja nie była aż tak tragiczna by płakać. Pokręcił głową wzdychając i przytulił ją do siebie, tylko na chwilę bo później puścił ją i schował ręce z powrotem do kieszeni.
- Wiem, po prostu ... już mniejsza o to. Chodźmy nadrabiać - powiedział cicho znowu przyjmując inną maskę tym razem skorego do zabawy Caspera.
- O ile dobrze widziałem robiłaś drinki nie? - uniósł brew. Zgasił światło w łazience i pociągnął ją za rąbek bluzki do salonu. Trochę przerażające były te jego zmiany nastrojów.

- Boze, Ty jestes pokrecony..- zamruczala bardziej do siebie niz do faceta i wyprzedzila go idac po drinki, ktore zrobila. Dodala tylko do nich lodu i sobie wsadzila rurke do szklanki.
- Prosze..- podala mu jego szklanke i zaraz usiadla na kanapie. Sciagnela buta o drugiego buta, a w efekcie lezaly pod stolem.
- Co robimy? - Zapytala pijac drinka.


/lece zaraz.

/Kolejny dzien.


Esme obudzil ze snu budzik telefonu, ktory ustawila sobie tylko po to, by nie przespala calego dnia, jak to ona potrafi. Szybko podparla sie na dloniach i wylaczyla dzwonek, by nie obudzil spiacego Caspera. Zdjela z siebie koldre i zsunela stopy na ziemie, a potem wolnym, zaspanym krokiem poszla do lazienki, gdzie wziela szybki prysznic i ogarnela swoja zaspana buzie. W swoich panterkowych figach i bialej bokserce poszla do telefonu by zamowic sniadanie. W miedzy czasie wlaczyla sobie telewizor i internet na swoim telefonie, szukajac na swojej ulubionej stronie nowych szpilek.

Po dostarczeniu jej sniadania i zjedzeniu jedynie zamowionej salatki poszla ubrac sie. Uwazajac, zeby nie obudzic Caspera, na ktorego byla poniekad zla.
Na stole zostawila chlopakowi numer do recepcji gdyby chcial zjesc cos i kluczyk do apartamentu.
Usiadla na kanapie zakladajac swoje buty, poszla do lazienki poprawic jeszcze swoje wlosy, a zaraz potem wyszla cicho.

Przyszla z Casperem w recepcji przy okazji biorac swoj klutz ktory Marko zostawil. Otworzyla drzwi i od razu sciagnela buty.
- Lozko - wymruczala kierujac swore nogi w strobe schodow.

Casper również zrzucił z nóg buty i ułożył je nogą w kącie wraz z butami Essie. Powędrował za nią wzrokiem i ściągając bluzę podreptał do kanapy. Położył się na niej i wlepił wzrok w sufit. Jak długo jeszcze potrwa ta cała misja zwiadowcza. Nie podobało mu się to miasto, robił się coraz bardziej znudzony i do tego nadal nie miał własnego zakwaterowania. Najchętniej wywinąłby się z tego i wrócił do swojej meliny w starym mieście.

- Wolisz kanaka od wygodnego lozka I ode mnie ? - zapytala patrzac na niego z gory.
Tak, zostawilby swoich przyjaciol? Z drugiej strony, ona tez by Sri wyrwala, ale najpierw Spock.

Zerknął więc na nią wyłaniającej się spod sufitu i usiadł na kanapie.
- Myślałem, że masz jednoosobowe łóżko - wymyślił na poczekaniu szczerząc się głupawo. - Poza tym, na pewno chcesz, żebym z tobą spał? Kradnę kołdry i poduszki przez sen, dobrze o tym wiesz - powiedział po czym zwlókł się z kanapy i podreptał na schody.

- Przynajmniej nie chrapiesz..- zauwazyla sciagajac z siebie spodenki. Wskoczyla pod po prawej stronie.
- Ale staraj sie nie zabierac..- dodala ukladajac sobie poduszke. /


/ napisz ze poszli spac bo ja lece, chyba ze bedziesz potem

Zaśmiał się pod nosem kładąc się obok niej po lewej stronie - dobra, będę się starał - obiecał. Założył ręce za głowę i przymknął oczy. Pewnie i tak nie zaśnie do jutra.



//spadam

Obudzila sie sprawdzajac godzine na telefonie. No ladnie. Zgarnela sie z lozka idac wziac prysznic. Gdy minelo dwadziescia minut byla juz ubrana przy telefonie zamawiajac sobie cos na sniadanie.
W miedzy czasie wlaczyla sobie progam muzyczny. Dostarczono jej do pokoju zamowienie, zjadla je, a potem juz jej nie bylo w domu. Wyszla cicho byle by nie obudzic swojego przyjaciela.

A więc po spędzonej nocy ze Spockiem i potem doprawieniu się w innym klubie postanowiła nad ranem wpaść. Pójść spać, ale przed tym..porządnie zjeść i umyć się. Tak więc do hotelu weszła od razu witając się z jednym z obsługi, którego poprosiła grzecznie o jakieś syte śniadanie. Ten bez dwóch zdań zaoferował jej, że nawet sam to zrobi i zniknął. Tak jak i Esme..tyle, że ona w windzie. Nacisnęła guzik najpierw głowiąc się, które to piętro, a potem już z górki.
Weszła do hotelowego apartamentu zamykając drzwi nogą, gdy w ten jej telefon dał jej sygnał iż nadeszła wiadomość. Nie odczytała. Najpierw musiała iść się umyć. Co też uczyniła, ściągając swoje wszystkie rzeczy po drodze. Weszła pod ciepły strumień prysznica, myjąc się dopiero po dobrych kilku minutach stania. Pół godziny nie minęło, gdy opuściła kabinę i owinęła się ręcznikiem nad biustem, a drugim ręcznikiem wytarła swoje włosy. Ziewając w otwartą dłoń ruszyła do swojej torby z której wyciągnęła majtki, założyła na siebie i koszulkę zapewne Caspera, którą mu jakiś czas temu ukradła.
- Ja pierdole. - mruknęła gdy do drzwi zapukał chłopak z obsługi, a ona chcąc szybko mu otworzyć prawie się nie potknęła o leżące na ziemi rzeczy. Taka była. Nie należała do osób, które sprzątały po sobie. Dotarła wreszcie do drzwi i otworzyła je od razu uśmiechając się perliście.
- Dziękuje ślicznie. - powiedziała biorąc tacę z przygotowanym dla niej jedzeniem i dała chłopakowi napiwek. Zamknęła drzwi po krótkiej wymianie zdań i poszła na kanapę zajmując się jedzeniem przygotowanym przez mężczyznę - powiem, że Essie wręcz uszy się trzęsły. Powinna go zatrudnić.
W między czasie w jej dłoni wylądował telefon i odczytując wiadomość już drugi raz się zdenerwowała na swoją przyjaciółkę..tym razem, już na serio. Czas by ''zabawiać'' się z chłopakami to zawsze miała, ale kurwa pięć minut poświęcić dla niej - to nigdy. Również nie zdawała sobie sprawy, że smsa napisał jej Szef, ale szczerze? Mało ją teraz to obchodziło. Chcę wolności od Esmy, to ją będzie miała. Odpisała na jej wiadomość i zaraz potem telefon rzuciła na stojący stolik i włączyła telewizor. Za każdym razem Ivory miała zajęte 'ręce', nigdy nie mogła wyrwać się z czegokolwiek by się spotkać ze swoją przyjaciółką. Kiedyś Esme będzie leżała w szpitalu, to też na nią wyjebie? Bo właśnie siedzi ze swoimi chłopakami?
- I weź kurwa znajdź chwilę czasu..- mruknęła pod nosem dokańczając jedzenie. Popiła sokiem, a zaraz potem wstała i poszła po schodach na łóżko, gdzie od razu położyła się i jak dziecko zasnęła.

Obudzona - z kacem oczywiście, który prawdopodobnie miał plany wykończyć moją bohaterkę. Poszła do kranu ze szklanką i nalała do niej do pełna wody, a potem za jednym razem opróżniła szklankę. No cóż..na prawdę suszyło ją i to nawet bardzo.
Potem swoje kroki skierowała na kanapę chwytając w palce swój telefon i napisała wiadomość do swojego przyjaciela. Na prawdę nie wiedziała co ma ze sobą począć dzisiaj, a nóż znajdzie dla Essie trochę czasu.
- Odpisz, błagam..- mruknęła do siebie gdy wiadomość została dostarczona do mężczyzny. Włączyła telewizor i ułożyła się na kanapie, poprawiając sobie poduszkę pod głową. Dopiero co wstała, a znowu leżała i zapewne tylko dlatego by nabrać sił i zacząć dzień jak trza. Leciała pilotem po kanałach odgarniając sobie drugą ręką włosy z buzi. O matko...na razie koniec z piciem. Oj tak..i to z pewnością. Ciekawe ile to postanowienie wytrzyma. Może kolejne spotkanie ze Spockiem będzie opierało się na piciu, seksie i rozmowie? Na pewno tego nie chciała, a bynajmniej na pewno nie picia. Seks z owym chłopakiem był boski, co też zaczęła teraz wspominać, a rozmowa? Też nie mogła narzekać na nią. Co prawda..mogła więcej od niego wyciągnąć, ale to dopiero drugie spotkanie.