Kolejne popołudnie ,w które leniwie wybudzała się Lind. Jej główka powoli przekręciła się w lewą stronę. Uśmiechnęła się na widok swojego kociaka,którego drobne uszka były zaraz głaskane przez dłoń blondynki. Przysunęła się do kotka cmokając go między uszkami. Niechętnie odwróciła głowę od swego pupila mierząc wzrokiem sufit. Odetchnęła głośno spoglądając w stronę telefonu. Nie było wiadomości ani telefonów niepokoiło ją to ale najwidoczniej każdy był bardzo zajęty i miał wypełniony cały swój harmonogram.
Dziewczyna chwyciła palcami róg kołdry, uniosła ją w górę zaraz spod pościeli wyłaniając swoje małe stópki i całe nóżki. Przeturlała się na brzeg łóżka zaraz siadając na swojej pupie. Wyciągnęła ręce do góry coś jęcząc cicho co było z kolei wynikiem przeciągania się. Przetarła swoje oczy wstając. Postawiła pierwsze kroki do przodu zaraz witając łazienkę z uśmiechem. Ułożyła dłonie na biodrze stając przed lustrem, spojrzała w nie marszcząc czoło , uśmiechnęła się nieznacznie znów do siebie. Chwyciła w palce szczoteczkę do zębów zaraz nakładając na nią trochę miętowej pasty. Chwilkę później wszystko tworzyło w ustach blondynki biały smakowy kosmos. Później miała ochoty na poranny prysznic. Wskoczyła do kabiny myjąc swoje ciało waniliowym żelem. Włosy kokosowym szamponem, taka niebezpieczna mieszanka!
Pięknie pachnąca mieszanka. Uwielbiała wanilię i kokos ooo tak.
Nie minęło 15minut , a Lind zdążyła wytrzeć swoje ciałko ręcznikiem. Dalsze etapy malowanie aczkolwiek nie przesadne, naturalność to poniekąd podstawa! Nie zamierzała należeć do blondynek, które nakładają tyle kilogramów tapety,że ledwie widać kontury ust ani do solarek , które spędzają w solarium minimum 50% swojego życia.
Kiedy minęły te wszystkie fazy szykowania. Blondynka szybciutko związała włosy pędząc do sypialki i tak jak myślała nadal została Rockiego na jej poduszce. Westchnęła kręcąc głową podążyła w stronę małego kociaka, który zaraz wylądował w ramionach blondynki. Ucałowała jego nosek, a ten zamruczał i zamachał gwałtownie ogonkiem. Wbił swoje pazurki w jej ramiona tuląc się. Lind sunęła łapką wzdłuż jego grzbietu.
-No dobra maluchu czas abyśmy oboje zjedli śniadanie,a potem na polowanie na miasteczko. - Oznajmiła drapiąc tym razem jego uszka starannie palcami. Postawiłą go na podłodze w kuchni otwierając lodówkę, wyjęła kocią puszkę, podała maluchowi zaraz do jego miseczki. Sobie przygotowała jajecznicę z polędwicą. Siadła przy stole dłubiąc widelcem w talerzu , tyle rzeczy ją zastanawiało , a jedna najbardziej.