Mieszkanko Fibby

Okolice dość spokojna wiadomo z jakich powodów. Więc Fibby miała możliwość, by czuć się bezpiecznie...
chociaż niestety nie zawsze. Bywały upierdliwe bandziory. Jednakże ogółem mimo wszystko
Fibby uważała ,że to dzielnica odpowiednia dla niej.

Nie mając nic lepszego do roboty Fibby wróciła do siebie. Przeciągnęła się zamykając za sobą drzwi i zmierzyła w stronę kuchni. Stanęła przy oknie wpatrując się w ulice, którymi szli ludzie jak zwykle bedący w pośpiechu.
Fibby zaczęła rozmyślać nad tym kiedy spotka, któregoś ze swoich trenerów,nie znosi nic nie móc wskórać, to ją teraz drażniło.

Nalała sobie coli do szklanki,wpiła ją i wyszła stwierdzając,że ma coś do załatwienia.

Weszła trzaskając za sobą drzwiami. Nie była w najlepszym humorze ale nic na to poradzić nie mogła. Westchnęła ściągając kurtkę, zdjęła buty. Po jakimś czasie weszła gotowa na kąpiel pod prysznic. Kiedy odświeżona wyszła, zrobiła sobie coś do jedzenia i zmęczona w szlafroku usnęła na kanapie w salonie.
Czekał ją zapewne trening. Zamierzała wreszcie dbać o to miasto tak jak należy, nasycić się samotnością , a tak naprawdę pracą, która jej pomagała przetrwać co nie co.

jakiś czas później
Wróciła z zakupów kładąc je na stole, rozpakowywując je zastanawiała się co będzie robiła dalej w ciągu dnia. Zerknęła na telefon "brak wiadomości" to ja chyba niezadowoliło. Wypuściła nieco głośniej powietrze ustami kierując się zaraz w stronę krzesła, na które siadła. WBiła swoje oczy w okno.

jakiś czas później
Wróciła z zakupów kładąc je na stole, rozpakowywując je zastanawiała się co będzie robiła dalej w ciągu dnia. Zerknęła na telefon "brak wiadomości" to ja chyba niezadowoliło. Wypuściła nieco głośniej powietrze ustami kierując się zaraz w stronę krzesła, na które siadła. WBiła swoje oczy w okno.

Wstała idąc w stronę przedpokoju. Chyciłła cienką chuste, owineła ja dookoła swojej szyi. Włożyła buty ,a zaraz narzucając na siebie płaszczyk wyszła.