Pole namiotowe

Niecałe 50 m od jeziora,dwa kąpieliska, dwie plaże, zarybione jezioro,sklep spożywczy
,bar,toalety, natrysk,przyczepy do wynajęcia,wypożyczalnia sprzętu wodnego - rowery, kajaki, łódki (wiosłowe i elektryczne),pole namiotowe oświetlone i monitorowane

Stuey był naprawdę zdumiony, kiedy wracając z małymi zakupami stwierdził,że Teddy nadal śpi. Widać życie pod gołym niebem niezbyt mu służyło. Brunet wiedział,że chłopak zgodził się na wyjazd tylko dla niego i był tym prawdę mówiąc wzruszony, pomimo jego ciągłego narzekania. Stu zostawił siatkę z zakupami przed wejściem,a potem wlazł do namiotu. Był to spory obiekt przeznaczony dla 6 osób,dlatego chłopacy mieli tam pełną swobodę. Stuart po cichu odpiął zamek do "sypialni" i upewnił się w swoim przekonaniu widząc Teddy'iego zwiniętego w śpiworze.

Teddy nie znosił biwaków i tym podobnych rzeczy. Nie potrzebował symbiozy z przyrodą. Znacznie bardziej wolałby znaleźć się teraz w jakimś dobrym hotelu i korzystać z jego wygód. Chudzielec proponował swojemu chłopakowi, żeby właśnie pojechali do jakiegoś większego miasta i pomieszkali w hotelu, ale Stuart był stanowczo za zwykły wypadem pod namioty nad jezioro. Teddy chcąc być z nim musiał sie zgodzić. Jako że nie miał w zwyczaju wczesnego wstawania teraz wylegiwał się w swoim śpiworze opatulony po samą szyje, aby uchronić się przed wszelkim robactwem jakie towarzyszyło wakacją na łonie przyrody.

Stuey miał jednak sposób,żeby wykurzyć chłopaka na świeże powietrze. Chociaż niezbyt to pochwalał,to jednak przywykł do niezdrowej diety Teddy'iego. Zamiast śniadanie złożonego z kanapek,Stu wyciągnął niewielki palnik z gazem oraz garnek i zaczął przygotowywać dla chłopaka słodką mleczną zupę na budyniu. Wkrótce woń wanilii rozniosła się po całym polu namiotowym.

Sposób Stuarta zadziałał. Po niedługim czasie Teddy wynurzył się spod swojego śpiwora. Włosy będące w artystycznym nieładzie sprawiły, że chudzielec wyglądał jak mała śrotka-Co gotujesz?-zapytal Stuarta jeszcze zaspanym głosem.

Jak dla Ciebie..-zerknął najpierw na zegarek,a potem na chłopaka-...to chyba śniadanie-dokończył. Stuey w takich polowych warunkach czuł się naprawdę dobrze. Rodzice nie raz posyłali go na obozy przetrwania,dlatego miał trochę doświadczenia. Zupę przyrządzało się dość szybko i Teddy dość szybko dostał sporą porcję w blaszanej miseczce.
-Idę wziąć prysznic,a ty zjedz..-powiedział chłopak, przerzucając przez ramię ręcznik. Potem zabrał wszystko,co potrzebne i ruszył w stronę pryszniców.

Teddy odrazu zabrał się za machanie łyżką i zupa zaczęła w zaskakująco szybkim tępie znikać z metalowej miski, którą wręczył mu Stuart. Miska w końcu zrobiła się pusta, ale mimo to Tedd nadal czuł głód. Całe szczęście, że wypchał sobie plecak czekoladą. Teraz siedział dziabiąc ją co jakiś czas.

Na szczęście woda była ciepła,ale nawet mimo tego prysznic Stu nie zajął mu dłużej niż 20 minut. Chłopak wyszorował się dokładnie,ogolił i umył zęby. Do namiotu wrócił w samych tylko szortach,a z mokrych włosów nadal ściekała woda. Tak,dopiero teraz mógł się przywitać z Teddy'm prawidłowo. Nie siląc się na jakiś komentarz czy wyjaśnienie,brunet rzucił ręcznik na maszt namiotu,a potem rozłożył chłopaka na karimacie wyścielającej wnętrze namiotu,przycisnął go swoim ciężarem i pocałował czule. Dla widzów widoczne były tylko 2 pary nóg wystające poza namiot.

Teddy nie miał szans zaprotestować. Musiał wypuścić z dłoni mleczną czekolade i po prostu się poddać. Z resztą przeciwko temu też nic nie miał. Takie czułości zaraz po tym jak się obudził? Czemu nie. Tak więc chudzielec odwzajemniał pocałunki Stu, a jego łapki odrazu wylądowały gdzieś na plecach chłopaka.

Zabawa trwała chwilę,ale w końcu Stu zszedł z chłopaka i przysiadł na piętach- No,dzień dobry..-uśmiechnął się zadowolony. Nie mógł ukryć, jak bardzo podoba mu się zycie na łonie natury, szczególnie,kiedy jest z nim Teddy.
-Dzisiaj kiepska pogoda, może padać..-oznajmił, bo kiedy wracał z miasta usłyszał komunikat przez radio.

Teddy nie wydał się być bardzo przejęty tą informacją-Mogę spać-oświadczył, nie podnosząc się z karimaty-A Ty masz jakieś plany, kochanie?-zapytał Stuarta, sięgajac po swoją czekolade i znów dziabnął kawałek.

Mieliśmy razem ze Stevem iść pożeglować,ale w taką pogodę to bez sensu..-tu Stuey zerknął na błękitny namiot rozstawiony całkiem niedaleko. Przed jego wejściem,razem z kilkoma znajomymi siedział wspomniany już Steven. Był to średniego wzrostu,dobrze zbudowany blondyn z włosami do ramion i zielonymi oczyma. Stu rozmawiał z nim już wielokrotnie, ponieważ kiedyś blondyn zagadnął go w barze. Teddy oczywiście wtedy spał spokojnie w namiocie.

-Tak, tak, idź sobie do Stevena-mruknął Teddy z lekką zazdrością w głosie. Właściwie to Stu łaził ciągle gdzieś ze Stevenem podczas tego ich biwaku, co chudzielcowi nie bardzo się podobało. Jednak pewnie brunet szukał sobie towarzysta, ponieważ Teddy`emu nie chciało sie ruszyć dupy z namiotu.

I mam Cię Kwiatuszku zostawić,zdanego na pastwę tym wszystkim robalom?-Stuartowi osobiście insekty nie przeszkadzały,ale często zdarzało się,że Teddy wybiegał z namiotu z piskiem przestraszony przez jakiegoś pajączka lub szczypawicę. Sytuacje te były szczególnie zabawne dla reszty ludzi na polu namiotowym.

Na wspomnienie o robalach Teddy uważnie rozejrzał się po namiocie, ale narazie nie zauważył żadnego z tych szkodników-Nie-mruknął, przytulając się mocno do ramienia Stuarta-Skoro nie idziesz żeglować, to co będziemy robić?-zapytał po chwili, uśmiechając sie do siebie drańsko. Zaświtał mu bowiem w głowie szatański pomysł.

Wieczorem przyjechało wesołe miasteczko,możemy iść sprawdzić,czy już się rozłożyli ze wszystkim,hmm?-zaproponował chłopak,przerzucając ciuchy w torbie. W końcu znalazł dla siebie jakąś bluzkę,bo zaczynało się robić zimno. Szybko postanowił też ubrać buty,ponieważ chodzenia na bosaka nie było zbyt mądre.
-To jak?-padło pytanie z wnętrza namiotu.

-Do wieczora mamy jeszcze troche czas-oznajmił chudzielec-A teraz?-zapytał. Wiedział, że Stuart czasem ciężko kapuje, wiec chcąc ułatwić mu myślenie, Teddy zaczął się o niego ocierać niczym kocurek, który pragnie pieszczot.

...?-Stu doświadczył 5 minut refleksji nad dziwnym zachowaniem chudzielca,które jednak po pewnym czasie stało się całkiem przyjemne,a nawet w namiocie zrobiło się trochę cieplej.
-Teddy co ty robisz?..-mruknął chłopak.

-Wiesz co?..dawno się nie kochaliśmy-mruknął chucielec z rozkoszą w głosie. W zasadzie to kochali się zaraz przed biwakiem, ale Teddy miał nadzieje, że Stuartowi spodoba się pomysł seksu na łonie przyrody.

Ach tak?- nareszcie wszystkie trybiki wskoczyły na swoje miejsca. Jak Stu mógłby się oprzeć czemuś tak uroczemu jak Teddy? Brunet bezapelacyjnie postanowił dać chudzielcowi,o co prosił. Jedną ręką, powoli zasunął zamek od głównego wejścia do namiotu,a potem wepchnął Teddy'iego na śpiworki.

Na usta brunecika odrazu wkradł się drański uśmieszek. Leżąc na śpiworach, przyglądał sie Stuartowi spod swojej gęstej, ciemnej grzywki spojrzeniem przesyconym pożądaniem. Niestety chłopak jak zwykle nie mógł zobaczyc jego dużych błękitnych oczu.

Inicjatywa przeważnie szła od Teddy'iego,ale kontrolę przejmował raczej Stuey. Była to pewnego rodzaju niepisana umowa, do której oboje się stosowali. Jak na razie taki podział nie zdążył im się znudzić,dlatego brunet wykorzystując fakt,że Teddy nadal jest w piżamie, wsunął palce pod gumkę jego bokserek.

Teddy momentalnie zadrżał lekko, gdy palce Stu znalazły się pod jego bokserkami. Stuart już dobrze znał tę reakcje chłopaka i dlatego nie była ona mu dziwna, a wręcz zachecała do dalszych pieszczot.

w tym wszystkim brakło tylko rozsądku,ale zastępował go chwilowo młodzieńczy zapał. O dziwo bokserki chłopaka pozostały na razie na jego chudym tyłku,co nie oznaczało jednak,że zabawa się skończyła. Teddy mógł już poczuć trochę zimne dłonie Stuarta nie na swoich plecach,ani na pośladkach,nie na udzie lub policzkach.

Teddy wydał z siebie słodki odgłosik i zmróżył lekko swoje niebieskie oczęta. Jego dłonie natomiast zsuwały się delikatnie po plecach bruneta i w końcu dotarły do bokserek. Teddy zaczął bawić sie gumką od nich.