Skwer.

- Nie mów tak o swojej siostrze. Powinieneś jej życzyć jak najlepiej. - stwierdziła. Na jego kolejne słowa zaśmiała się pod nosem. Ona sama bardzo lubiła swoich braci. Świetnie się dogadywali.

- Ależ ja ją baaardzo lubię - zaśmiał się - Tak bardzo, że z największą przyjemnością patrzyłbym jak pakuje rzeczy i się wyprowadza. Ale ją wyprzedziłem - wyszczerzył kiełki, dumny i zadowolony z siebie jak nigdy wcześniej.

- Ale ona pewnie cię lubi. - mruknęła. - W ogóle chyba nie przepadasz za swoją rodziną.

- Ależ oczywiście, że nie - prychnął - Gdyby było inaczej, nie rozmawiałabyś teraz ze mną - uśmiechnął się swobodnie.

- Oj, Skyler. - wywróciła zabawnie oczyma i podniosła się z murka, po czym stanęła przed nim. Położyła dłonie na biodrach.

- Za to mam wrażenie, że dla ciebie liczą się wyłącznie dobre relacje z rodzinką - zaśmiał się.

- To tylko wrażenie. - puściła mu oczko, po czym rozejrzała się po okolicy. - W sumie to chciałabym się wreszcie od nich wyprowadzić.

- Ale do mnie to miała pretensje! - skrzyżował ręce na piersi i odwrócił od niej obrażony wzrok. Cały był obrażony.

- Dzieciak. - pokazała mu język i roześmiała się cicho. - No, już, no. Nie obrażaj się.

- Nie obrażaj, nie obrażaj - wymarudził - Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej! - nie odrywał wzroku od jakiegoś drzewa.

- Przecież ja nic takiego nie zrobiłam. - mruknęła marszcząc nosek. - No sory.

Wybuchnął śmiechem - Musiałbym być pedałem, żeby się obrażać o byle gówno. To wasza działka - przewrócił oczami.

- Nieprawda. - mruknęła i wytknęła mu język. Potarła dłońmi ramiona. Zdążyła się już zrobić noc, a noce bywały chłodne.

- Kogo ty chcesz okłamać? - spojrzał na nią z uśmiechem - Zimnowato? - wytknął jej język, po czym rzucił w nią swoją bluzą.

- Nie kłamie. - mruknęła. Ciągle wszyscy jej wmawiali, że kłamie. Odrzuciła mu jego bluzę. - Bierz ją. Będzie ci zimno w samym t-shircie.

- Zamarznę na śmierć? - zaśmiał się i wstał - Lecę - puścił jej oczko i wyszedł. Bluzę zostawił na murku.

- pa. - powiedziała za nim i wbiła wzrok w jego bluzę. Nie chciała jej tu zostawić, więc zabrała ją ze sobą, po drodze zakładając. Ruszyła w stronę osiedla.

Przyszła tutaj opatulona w ciepły szal. Chłód i jeszcze raz chłód.
Wykrzywiła wargi w nienaturalny sposób i szurając nogmami podreptała do najbliższeł ławki po czym usadowiła się wygodnie. Wiatr targał jej czarne włosy na wszystkie strony.

A on sobie przyszedł standardowo z kapturem na łebku.
W uszach miał MP4 słuchał muzy Umcy Umcy ;p
No i tak słuchał tej muzy że usiadł na tej samej ławce co dziewczyna.
Nie wiedział że ktoś obok niego jest więc sobie nucił piosenkę Umcy Umcy ;p

Przekręciła głowę przypatrując się chłopakowi jak jakiemuś kretynowi ( no patrz rymło się xDD)
Na jej twarzy zatańczył dziwny uśmiech po czym ponownie odwróciłą głowę patrząc przed siebie a ręce wcisnęła w kieszenie. ( no znowu <lol>)

(To teraz ja się postaram)
I on obrócił głowę również, I ujrzał dziewczynę która, gapi się jak stara rura oO' (hah )
Postanowił zagadać lecz nie wiedział jak.
Miał nadzieje że ona jakoś pierwsza spróbuje

[Ja Ci dam rurę! xDD]
Nawet nie mrugnęła okiem. Jej czarne tęczówki wpatrywały się tępo w przestrzeń i słuchały muzyki dobiegającej ze słuchawek.

(hah ;p)
łe w sumie dziewczyna słuchała muzy to on poprawił arafatkę i też słuchał przymknął oczy.

-Ścisz to.- wybuchła niespodziewanie. Denerwowało ją już to całe umcy umcy.
Warknęła niespodziewanie

A on nie słyszał bo słuchał Umcy Umcy(ja jak coś słucham Eminema ;pLub Bowling For SoupxD)
I tak sobie słuchał nic nie słyszał, uśmiechał się czasami sam do siebie.