Krypta Evan'a.

- Osiemnasta. - odpowiedział, śmiejąc się głupio pod nosem. Zgasił papierosa w popielniczce i oblizał usta językiem. Wziął swoją komórkę z szafki nocnej i spojrzał na ekran.
- Trzymasta dwadzieścia.

- Nie strasz mnie, myślałam że naprawdę tyle spałam. - burknęła. Przeszła do pozycji siedzącej a zaraz przeciągnęła się leniwie i położyła dłoń na kolanie Evan`a.

- I tak spałaś w chuj. - oznajmił, oblizując wargi językiem i podniósł się z łóżka. Niczym torpeda wpadł do łazienki aby się odlać.

No tak, miał rację. Tak czy siak w końcu należało podnieść się z łóżka. Wyciągnęła ze swojej torby czyste ubrania. Teraz wzięła na zapas, a jak. Ubrała się w jedne ze swoich ulubionych, krótkich spodenek i zieloną bluzkę na ramiączka. Pomyślała też o swoim kocie.. Might`cie, na pewno był głodny. Stella obawiała się tylko żeby znów nie wyskoczył przez okno i nie poszedł polować na miejscowe zwierzęta.

Zaraz z powrotem w sypialni znalazł się Evan przebrany w świeże bokserki. Wziął z szafki jakieś ciemne pudełko i wysunął je w stronę Stelli.
- Patrz co wczoraj dostałem. - powiedział jedynie. Kiedy dziewczyna podniesie wieczko, zapewne będzie mogła zobaczyć duży, ładny i szeroki sztylet. Zrobiony specjalnie dla Evana.

Wzięła pudełko od Czarnego by zobaczyć co jest w środku. Masz rację, gdy je otworzyła, ujrzała bardzo ciekawy sztylet. Wyjęła go bez pytania i podrzuciła, zaraz łapiąc z powrotem w rękę. - Ładny. - powiedziała, odkładając go od pudełka. Jeśli chodzi o broń białą.. sztylety były jej ulubioną bronią.

- Patrz tu. - wziął od dziewczyny sztylet, łapiąc go za ostrze i wystawił do Stelli rękojeścią, na której wygrawerowane było imię. Evan sam nie wiedział czym sobie zasłużył.

- Widzę, wiedzę. - uśmiechnęła się bystrze i przejechała palcami po rękojeści sztyletu. Oblizała wargi, po chwili przenosząc wzrok na swojego partnera.

- Zajebisty. - skomentował z uznaniem i odłożył sztylet do pudełeczka. Walnął się z powrotem na łóżko i pocałował łydkę dziewczyny.

Blondynka podpełzła do Evan`a i ugryzła go delikatnie w ucho, kładąc wcześniej łapkę na jego policzku. - Chętnie posiedziałabym na świeżym powietrzu, co Ty na to? - zaproponowała. Osobiście to nie lubiła siedzieć w domu, no chyba że wieczorem albo w zimę.

Złapał dziewczynę w pasie i przewrócił na łóżko, nachylając się zaraz nad nią.
- Dostosuję się. - odpowiedział, przejeżdżając dłonią po jej nagim udzie.

- A wiesz... przeszłabym się nad morze. - powiedziała cicho, prawie że szeptem. Jej rączka znowu powędrowała na policzek Czarnego, który zaraz potarła kciukiem.

- Teraz? - spytał, oblizując usta, a swoje palce wsunął pod materiał spodenek Stelli. Co miał biedny Evan począć, że po prostu nie mógł się powstrzymać?

- Teraz. Przecież tam tez możesz mnie poobmacywać co nie? - wykrzywiła usta w cwanym uśmiechu. Dmuchnęła chłopakowi w grzywkę i zapytała. - To jak?

- No dobra. - mruknął niechętnie i podniósł się w górę. Podszedł do jednej ze swoich szafek i wyciągnął z niej czarne spodenki do kolan.
- Ale nie chce mi sie ubierać.

- Skoro Ty jesteś od rozbierania, to może ja będę od ubierania. - roześmiała się i również podniosła z łóżka. - Dobra, nie marudź tylko wkładaj te spodenki na tyłek.

- Ty też powinnaś być od rozbierania. - pouczył ją i od niechcenia wsunął na tyłek bokserki. Koszulki nie zakładał.. po co. I tak było strasznie gorąco.

- Ja tylko czasami. - puściła mu oczko i podeszła do niego, uszczypnęła w bok a potem złapała za rękę. - Prowadź wampirze. - wyszczerzyła kiełki w uśmiechu.

Wsunął na stopy swoje czarne japonki i nawet nie zamykając domu ruszył z dziewczyną w stronę morza.

Przyniósł dziewczynę do domu i postawił ją dopiero w korytarzu. Szybko podpalił knoty stojących w przedpokoju świeczek aby cokolwiek widzieć.. a przynajmniej, żeby Ilma widziała. On znał ten dom na pamięć.

Podperiała się wicąż wygonie łokciem o jego barek , ułożyła usta w dziobek co jakiś czas po drodze zaczepiając go ręką, którą uderzała o jego plecy. -Jak mnie tu dawno nie było - mruknęła , tej całej różowej panterki - zaśmiała się na samo wspomnienie.- Pochwal się winem kolego. Przytaknęła główką oglądając sie dookoła kiedy stała przed nim.

O tak, różową panterkę dokładnie pamiętał także Evan. Zaprowadził dziewczynę do salonu, łapiąc ją za rękę. Cóż, może dawno jej tu nie było, ale.. nic się nie zmieniło. Wyciągnął z barku butelkę dobrego, mocnego, czerwonego wina.
- Może być?

-Tak, może byc. - nawet dobrze nie spojrzała, po prostu przytaknęła zerkajac katem oka na Evana. - dlugo mnei tu nie bylo,ale nic sie nie zmienilo, no moze troche co nie co - dodała z lekkim usmiechem rozgladajac sie, probowala dojrzec cokolwiek i cos tam dalo sie nie raz zauwazyc. Znów przegryzła dolną warge linią białych ząbków kiedy rzuciła spojrzenie w kierunku Evana i butelki z winem , która trzymał
-licze, że będzie dobre, licze na twój gust. Przeczesała dłonią włosy

- No raczej, że będzie. - uśmiechnął się kącikiem warg i nalał wina do dwóch kieliszków. Jeden z nich podał dziewczynie, stając blisko niej.
- Jakiś toast?

Podziękowała skinięciem głowy z usmiechem na ustach, ktory ukazał białe zabki dziewczyny i przy okazji urokliwe dołeczki. Mniejsza, Ilma oparła sie o blat wpatrując to w Evana to w kieliszki
-na pewno nie za dzisiejszy trening, ktory tak fatalnie mi poszedł, może ty zarzucisz temat toastu? -spytała z drwiacym usmiechem.