Sala nr 234

to tutaj dochodzimy do zdrowia.

Wniósł siostrę, oddał ją lekarzom ,a sam siadł czekając w poczekalni.

Siłą zawleczona do szpitala nie mogła nawet się odezwać. Źle to znosiła jednak okazało się ,że skręciła rękę i lekarz musieli ją zabandażować. Oddychała spokojnie by się uspokoić. Wypuścili ją dopiero po 30 minutach ,a jako ,że nie jest pełnoletnia resztę formalności załatwiał Sig.
- Nienawidzę szpitali, możemy wracać ?
spytała gdy znaleźli sie już przed szpitalem i zmierzali do domu.

Przwywieźli ją tu i położyli na łóżku. Dziewczyna, ciągle była nieprzytomna, ale jej tętno biło normalne.

Weszła po cichu zamykając drzwi. Usiadła na łóżku obok Anabell kładąc na szawce jakieś słodcze.

Obudziła się powoli, zerakając w prawą stronę. Zobaczyła Lillę i uśmiechnęła się lekko z grymasem bólu. Nic nie powiedziała.

- jak się czujesz słońce? - zapytała z troską poprawiając jej poduszkę.

Przywędrowałam.
- Dzień dobry ^^

Wszedł o Kuli i spojrzał na An i Lili
-Cześć ....

- o hej Baku - uśmiechnęła się lekko - co si stało? - spojrzała na jego rany.
-Lilla - przedstawiła się Sokolicy.

- Sokolica-mruknęłam. Spojrzałam na An- jeśli cię to pocieszy to Ronnie nie żyje...

-Miałem bójkę z Bloody, ale to raczej było coś w stylu odstawienia szopki ... - Powiedział i spojrzał na An - Chciałem tylko powiedzieć abyś szybko wracała do zdrowia . Ja muszę iść - Powiedział i wywędrował

Pokiwała głową za Baku, bez żądnego wyrazu na twarzy. Jej ciało było obandażowane. Zerknęła kątem oka na Sokolicę. - Cieszy - wymruczała, chociaż na jej twarzy nie było uśmiechu. - Źle - powiedziała do Lilli.

Kiwnęłam głową. Nie znałam ich za bardzo. Oparłam się o ścianę.
- Ja też już pójde-wyszłam.

-paa - spojrzała za nimi i look na Anabell.
- co się stało?

- Ronnie i sala tortur - wymruczała, zamykając oczy.

-zabrał Cię na tortury? - troche się zdziwiła - idiota. - syknęła i pogładziła ją po głowie.

- Tak. Zabrał mnie na tortury - powiedziała cicho. Wszystko ją bolało. Nie miała siły, ani mówić, ani się ruszać. - Teraz tak strasznie brakuje mi Sig`a - skwitowała, a na jej policzku pojawiła się łza.

-wiem... - szpnęła i przytuliła ją mocno. Wolała już nic nie wspominać o torturach. Wytarła jej łze kciukiem.

Weszła.-Jezu, An...-podbiegła do niej przytulając ją.-Już go nie ma. Ma za swoje. Rain go zabiła.

- Ał - stęknęła, gdy dziewczyny ją przytulały. - Nienawidzę go! Oby po śmierci nie miał spokoju! Tylko o to będę się teraz modlić! - warknęła przez zaciśnięte zęby.

Odsunęła się od niej. Wyjęła z siatki arbuza, soczki w kartoniku i jakąś gazetę. Siadła na krzesełku przy jej łóżku.
-Kiedyś prawie przez niego umarłam. To było jak jeszcze byłam z Ronem. Strzelił mi w tył głowy. Ledwo z tego wyszłam. A teraz... Teraz go nie ma.-przygryzła wargę, a po chwili uśmiechnęła się cwanie.

- o widzę ,że Dennis też przyniosła ci jedzenie. - uśmiechnęłą sięwskzując na siatkę pełną słodyczy i owoców na stoliku.
-hej Dennis - spojrzała na dziewczynę.
-tak An, on już dostał za swoje... chociaż powinien dłuzej cierpieć..

-To już koniec zamieszania z jego osobą. Nie wracajmy do tego. Jak sie czujesz?-spytała Anabell.

Spojrzała na rzeczy. - Dziękuję - uśmiechnęła się lekko. - I tak nie mogę się w ogóle ruszać - zaśmiała się, po chwili przestając i krzywiąc się. - Sigric nie będzie zadowolony - mruknęła. - Źle. Wszystko mnie boli. Czuję się, jak bym zaraz miała zdechnąć.