Kaufland

wiadomo

Przyszedłem sobie wolnym kroczkiem na zakupy. Wcisnąłem w wózek dwa złote i odpiąłem go. Skierowałem sie do rozsuwanych drzwi.
-Zenek otwórz-drzwi posłusznie się rozsunęły, a ja zadowolony wjechałem na wózku, odpychając sie od ziemi nogą.

Rachella zjawiła się w pobliżu sklepu. Wzięła sobie wózek. Stanęła przed drzwiami i spojrzała na nie gniewnie. Te po chwili rozsunęły się, a dziewczyna weszła do sklepu. Ruszyła w stronę półek ze słodyczami.

Jechałem ze sporą szybkością, zgarniając po drodze różne produkty z półek. W pewnym momencie zderzyłem się z jakimś innym wózkiem i wpadłem do swojego, robiąc mały wirek. Zdezorientowany, wygramoliłem się i spojrzałem na przeszkodę.
-Ślepa...?-spojrzałem na właścicielkę owego wózka i wyszczerzyłem się.
-Rach!-złapałem ją za rączki i zacząłem skakać i piszczeć jak głupia blondynka

-Jeszcze nie oślepłam - Wywaliła język. Po chwili wyszczerzyła się, ukazując linię białych ząbków. - Jezu jak ja Cię dawno nie widziałam - Zaczęła skakać razem z nim, a ludzie patrzeli na nich dziwnie. Rach zaśmiała się i poczochrała chłopakowi włosy.

Do dziwnych spojrzeń to się akurat zdążyłem przyzwyczaić.
-Chwilka-mruknąłem i zgarnąłem trochę słodyczy, upychając je do wózka. -No.-wróciłem wzrokiem do Rachelli i wyszczerzyłem się.
-Gdzieś Ty się w ogóle podziewałaś, hmm?-spytałem i wdrapałem się na wózek, siadając sobie na nim.

-Musiałam wyjechać do rodziców...Mama jest chora...ciężko.-Westchnęła, wkładając do wózka kilka opakowań czekoladowych ciasteczek i żelków. Spojrzała uważnie na półkę, zastanawiając się co jeszcze wziąć. - Moja mama ma raka...wiesz...musiałam jechać...boję się o nią - W jej oczach pojawiły się szklanki. Zamknęła oczy...

-Uj-inteligentny komentarz jaki wymsknął się z moich ust po prostu zwalał z nóg. Zeskoczyłem z wózka i podszedłem do dziewczyny, zraz ja przytulając.
-Czemu nie napisałaś, lub nie zadzwoniłaś wcześniej?-spytałem ją.

-Martwił byś się - Powiedziała, przytulając się do niego. Z jej oczu wypłynęły pojedyncze łzy.
- Nie chciałam Cię denerwować...- Znów przymknęła oczy. Dziewczyna nie lubiła się wyżalać. Zamknęła się w sobie...Była inna...zmieniała się. - A co u Ciebie ?

-Oj przecież przyjaciele są od tego by wspierali, prawda? A jak ja mogłem to robić, jak nic i nie powiedziałaś?-objąłem ją mocniej i pogłaskałem po głowie, zaraz wycierając jej łezki z policzków.
-U mnie w porządku-powiedziałem tylko.

- Czyli dobrze Ci się w życiu układa? Cieszę się...-Uśmiechnęła się. - Chipsy paprykowe - Wydarła się i podbiegła do pułki z chipsami. -Uhh zbyt duży wybór - Zaśmiała się. Rozwarła lekko usta, patrząc po chipsach.

Spojrzałem za dziewczyną i zaśmiałem sie pod nosem.
-Z ogórkiem lepsze-krzyknałem do niej i przyciagnałem do siebie swój wózek.

- To wezmę z ogórkiem i paprykowe - Uśmiechnęła się i chwyciła dwie paczki chipsów ogórkowych i dwie paprykowych. Wsadziła je do swojego wózka. - Hmm jeszcze muszę kupić coś do picia - Powiedziała do siebie, łapiąc za swój wózek. -A ty co kupujesz ?

-Jaaa?-zrównałem się z dziewczyna i spojrzałem na swój pełny wózek.
-Yhm...dużo-zaśmiałem się i wpakowałem kilka paczek ogórkowych lay's. -Jeszcze picie. masz rację. Wodę cytrynową-w oczach pojawiły mi się gwiazdki, gdy władowałem do wózka kilka butelek napoju.

-Widzę, że sporą kasą dysponujesz - Zaśmiała się. Wsadziła do wózka kilka butelek coca-coli . - Hmm czy coś jeszcze miałam kupić ? - Popukała się po łebku. - A już wiem. - Wsadziła do wózka parę słoików z nutellą *v*. - To wszystko. - Powiedziała i wyszczerzyła się.

-Częściowo-uśmiechnałem się lekko i oparłem brzuchem o rączkę wózka, tak sobie na nim zawieszając.
-Idziemy do kasy?-wyszzcerzyłem się psotnie.

- Nom - Odpowiedziała krótko. Ruszyła w stronę kasy. - Może wpadniesz do mnie ? - Zapytała, uśmiechając się szeroko. Wyjęła zakupy na taśmę i ustawiła się w kolejce.

Rozpędziłem się i walnąłem w kasę , wpadając ... po raz drugi do wózka.
-Ee? Do Ciebie? Jasne....tylko z tymi zakupami trzeba coś zrobić.-mruknałem, wlazłem na taśmę, rozkładając wokół siebie swoje zakupy xD

Zapłaciła za zakupy i spakowała je do siatek. - To zanieś je i przyjdź. - Uśmiechnęła się. Wzięła do rąk swoje zakupy. Nogą lekko odpychała od siebie wózek.

-Dobra-powiedziałem jadąc sobie przez chwilę razem z zakupami po taśmie. W końcu zeskoczyłem, a gdy kasjerka sobie z tym wszystkim poradziła, zapłaciłem i spakowałem wszystko do mocnych siatek.
-No to lecimy-uśmiechnąłem się do dziewczyny i obładowany siatami ruszyłem do wyjścia.

-To spotykamy się u mnie - Odstawiła wózek na jego miejsce.- To czekam - Wyszczerzyła się i ruszyła w stronę swojego domu.

Kiwnąłem głową i ruszyłem szybko do domku, starając się, by żadna z siatek się nie rozerwała. Nie miałem ochoty zbierać zakupów z ziemi.

Wszedłem wolnym kroczkiem i chwyciłem jeden z koszyków. Ruszyłem po sklepie, między półki. Zatrzymałem się przy pieczywie, zastanawiając się nad tym, które bułki wziąć. Może tez jakieś słodkie. Zerknąłem na rurki z kremem i uśmiechnąłem się do siebie głupkowato.

W tym czasie także Evan robił zakupy. Kiedy dostrzegł swojego dawnego znajomego, postanowił podejść do chłopaka i chwilę pogadać. W dwójkę i tak zawsze raźniej.
- Ave. - powiedział i uśmiechnął się głupio, opierając dłoń na swoim biodrze. - Kogo my tu mamy. Kopę lat.

Oderwałem się od bułek i spojrzałem na Evan'a.
-No hey-przywitałem chłopaka, przypominając go sobie. -Co tam?-uśmiechnąłem się lekko. Ten był jednym z pierwszych osób jakie tu poznałem...