Kaufland

Objęła go w pasie i już siedziała cicho. Może Jo starał się schować swoje odczucia w stosunku do zachowania Dee, ale ona dobrze znała się na emocjach i zrozumiała, że przesadziła. Westchnęła bezgłośnie próbując uspokoić siebie i przestać szlochać.

Doprawdy, Oskar już takie rzeczy przechodził , nie chcial by historia się powtarzała,bo by go wykończyła. Pocałował Dee w usta czule -nie płacz bekso - uśmiechnął się ocierając jej łzy z policzka kciukiem, który delikatnie gładzil policzek blondynki.

Przeniosła ręce na kark chłopaka i wbiła nos w jego ramię - przepraszam - powiedziała niemal bezgłośnie gdyż jak każdy egocentryk miała problemy z przepraszaniem innych. Przeniosła nos na jego szyję i cmoknęła go tam krótko.

-Co chcesz teraz robić? - spytal się jej ledwo słyszalnie do ucha.
Złapał ją w ramiona tak jakby nie chcial jej juz puszczac, chciał jej zapewnić bezpieczeństwo, chcial by mu zaufała do granic możliwości wszelkich.
sunął dłońmi wzdłuż pleców Dee.

- Nie wiem, weź mnie gdzieś na dwór - poprosiła cicho jakoś wstając do góry razem z Jo.

Złapał ją za ręce i podnosząc się znią wybył zaraz stąd czym prędzej.

Przyszła tutaj razem z chłopakiem, machając ich rękami w przód i w tył, jak małe dziecko. Za chwilę puściła go z cichym westchnieniem i wzięła jeden z wózków na kółkach. Weszli do sklepu, a Evie od razu ruszyła do półek ze słodyczami.
- Jak sobie pomyślę, że będziemy musieli to targać do domu, to odechciewa mi się kupować wszystko poza słodyczami.

-No to kupy dla Ciebie słodycze, a dla mnie jakieś mięso i wracamy-powiedział i zaśmiał się.Czekoladowe cukierki z kiełbasą cudowne połączenie.-Nie no, chociaż jeszcze chleb kupmy-powiedziała i wziął od niej wóżek pchając go, a wolną ręką jeździł po plecach Evie.

- Jak będziesz niósł to możemy kupić dużo. - oznajmiła wspaniałomyślnie i zaczęła wrzucać do koszyka swoje ulubione chrupki, czekoladki, orzeszki i batoniki. W sumie nie wyszło tego tak dużo, ale blondynka była strasznym leniem. Zaraz dorzuciła jeszcze nestle fitness, bo trzeba zachowywać pozory, prawda?
- Musimy kupić chleb, masło, coś do kanapek, frytki i.. paluszki rybne. I jeszcze jakieś owoce.

Chłopak za to nie przepadał za płatkami,a tymi całymi fitnessami jeszcze bardziej.-No i jeszcze piwko jakieś,nie?-powiedział patrząc na nią z głupim uśmiechem.

Ona uwielbiała. Szczególnie te oblane jogurtem. Mogła je jeść cały dzień.
- Dobra. A ja chcę breezera, ciekawe czy mają tu. - ułożyła usta w dzióbek, a w końcu znaleźli się przy lodówkach. Evie nabrała różnego rodzaju serków, zapakowaną hermetycznie szynkę, parówki i różne inne rzeczy. Wszystko za moment wylądowało w koszyku, razem z frytkami i paluszkami rybnymi.
- Lubisz? - spytała, układając usta w dzióbek. Wolała się upewnić, jeśli zamierzała zrobić jutro taki obiad.

-Lubie-powiedział i przytaknął sobie głową pakując jeszcze do koszyka kawałek salami.Co do obiadu fajnie by było gdyby Evie coś zrobiła.Jak on dawno nie jadł domowego obiadku...-To teraz jakieś owoce i piwo-powiedział rozglądając się.Po chwili zauważył bitą śmietanę którą wrzucił do koszyka-może się przydac-dodał do Evie i zaśmiał się poprawiając pasek od spodni.

Poruszyła śmiesznie brwiami i sama dołożyła do koszyka czekoladę w tubce. Wsadziła trochę owoców do koszyka i kilka marchewek dla siebie, a potem ruszyła z chłopakiem na alkohole. Jak się okazało, breezerów nie mieli, ale za to Ryan miał duży wybór piwa.
- Jeszcze pójdziemy na regał dla zwierząt!

Chłopak wybrał sobie sześciopak żywca i zerknął na Evie.-A no tak, jeszcze Julek-powiedziała z głupim uśmiechem-Chociaż tyle mu się od życia należy-dodał kierując się w stronę działu dla zwierząt.

Zaśmiała się cicho pod nosem, a kiedy weszli na dział dla zwierząt.. po prostu nie wiedziała co ma wybierać najpierw. Wzięła mu multum różnych torebeczek i puszek z jedzeniem, zabawkową myszkę i ściankę do drapania. Do tego wybrała jakąś zwykłą obróżkę, aby na razie miał. Potem kupi mu ładniejszą. Wyładowana takimi zapasami wróciła do Ryana, dumna z siebie.

Chłopak spojrzał na jej zdobycze i uniosł brew.-A ja myślałem,że takiemu pchlarzowi wystraczy sucha karma-powiedział kręcac głową i poprawił puszki w wózku by się nie walały po nim.Uśmiechnął się kierując się w stronę kasy z Evi.-Coś jeszcze mamy kupić?-zapytał dla pewności ustawiając się w kolejce.

Ułożyła usta w dzióbek i pokręciła głową. Nic więcej nie potrzebowała.. oprócz swoich ubrań.
- Nie. - kiwnęła sobie główką. - To Ty może zaniesiesz to do domu, a ja pójdę do Erine spakować się i przyjdziesz po mnie?

Dobra,to idz do Erine a ja zajme się tymi zakupami.-powiedział i gdy zapłacił i spakowali zakupy do siatek Ryan spojrzał na dziewczyne.-To napisz sms`a i się spiesz.Mamy jeszcze do pogadania-powiedziała i uśmiechnął się do niej.Chodziło mu o tą sytuacje w KFC.

Kiwnęła głową i stanęła na palcach, skradając chłopakowi buziaka w policzek. Wyciągnęła sobie z torby jednego batonika i ruszyła do osiedla niebieskich, po drodze go sobie zjadając.

Ryan po chwili równiez wyszedł z supermarketu i wyszedł w stronę osiedla blacka.

Podjechał pod sklep. Przekręcił kluczyki i oparł sie gwałtownie o oparcie. Zerknął na Xtinę
-to co idziemy maleńka? xd
otworzył drzwi i wysiadł. Załozył kaptur gdyż jak zawsze był w samej bluzie, rece powędrowaly do kieszeni spodni.

Wysiadła z samochodu gdy zaparkował. - Istny pirat drogowy. - Zaśmiała się z Maksa idąc w stronę drzwi sklepu. Usłyszała jakieś gwizdy małolatów spod sklepu na których spojrzała jakby miała ich zaraz zabić. Bezczelna napalona gówniarzeria.

Zacisnął pięści słysząc gwizdy.
-przypierdole zaraz jednemu i drugiemu -warknął do Xtiny. Polozył jedna reke na krzyżu dziewczyny gdy wchodzili do sklepu, tym samym puszczajac ją pierwszą. Kurdę prawdziwy gentelmen xd

-Coś Ty taki agresor? - Zapytała nie ukrywając swoje zdziwienia. Wzięła koszyk wchodząc już między regały. - Co chcemy Maksiu..piwo i chipsy. I co jeszcze? - Zapytała wrzucając do koszyka kilka paczek różnych chipsów.

-a no ja nie wiem... -rozejrzał się -ja chyba wezme coś na chate bo pusta lodówa.
Przeszedł sie wzdłuz pulek trafiajac na mrożonki ^^
-ooo... pizza ! -wyszczerzył sie glupawo i wrzucił cztery pudełka do koszyka, bochenek chleba, jakieś warzywa etc.